Page 112 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana. "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz
P. 112

też doprowadzano go siłą do chuppy . Przy okazji delikwent dowiady-
                                                108
                  wał się, że sprawą jest zainteresowany Ślepy Maks, a pięści pracowników
                  biura podań i renoma Maksa działały szybciej i skuteczniej niż wszystkie
                  instytucje stojące na straży prawa.
                    Gwoli prawdy historycznej trzeba jednak powiedzieć, że na pierw-
                  szym miejscu wśród załatwianych przez biuro podań Ślepego Maksa
                  spraw znajdowały się te dotyczące życia, powiedzmy, handlowego,
                  a wśród nich – powikłane problemy obrotu wekslami. Widzę, że pana
                  to dziwi. Otóż coś panu powiem. Może pan przeczytać nie jedną, ale
                  z pięćdziesiąt książek o ówczesnych stosunkach gospodarczych, o han-
                  dlu, o kredycie, ale z całą pewnością nie znajdzie pan informacji o roli,
                  jaką w utrzymaniu się tysięcy drobnych pośredników na powierzchni życia
                  odgrywał właśnie weksel. Obojętne, przez kogo wystawiony czy żyro-
                  wany, weksel zaczynał swoją wędrówkę przez życie i niech mi pan wierzy,
                  bardzo interesującą wędrówkę. Oczywiście, im podpis wystawiającego
                  weksel był bardziej solidny i znany, tym wędrówka ta była bardziej luksu-
                  sowa. Weksel krążył z rąk do rąk, jak złoto w arii z Barona cygańskiego.
                  Był papierową namiastką tego złota, znacznie łatwiejszą do zdobycia niż
                  pieniądz. Pierwszy właściciel weksla trzymał go do chwili, kiedy okazało
                  się, że potrzebna mu jest gotówka. A wobec tego, że gotówka była droga
                  i zawsze potrzebna, trzymał go zazwyczaj dość krótki czas, aby odstą-
                  pić, powiedzmy, za osiemdziesiąt procent jego wartości. Nazywało się
                  to dyskontem. Zdziwiłby się pan, ile osób z takiego dyskonta mogło żyć.
                    Drugi właściciel po pewnym czasie odstępował ten weksel, powiedzmy,
                  za osiemdziesiąt pięć procent, jako że bliższy już był termin płatności.
                  To pięć procent to był jego czysty zysk. Podobnie postępował trzeci dys-
                  konter weksla, czyli jego nabywca, i podobnie postępowali następni.
                  Liczba ich oraz procent dyskonta zależały, rzecz jasna, od tego, jaką
                  renomą cieszył się wystawca, jak i od terminu płatności. Czysty zysk był
                  coraz mniejszy, ale przecież istniał, jak w normalnym pośrednictwie han-
                  dlowym, jako że weksel był po prostu towarem. Tylko że towar towarowi
                  nierówny, tak jak wełna łódzka nie mogła się równać z bielską, a bielska
                  108  Chuppa, pisana też jako chupa lub hupa – w tradycji żydowskiej baldachim z tkaniny rozpięty nad
                    młodą parą, pod którym zawierany jest związek małżeński.
                  110






         Mostowicz_zgck_-010214_.indd   110                                  14-01-31   14:37
   107   108   109   110   111   112   113   114   115   116   117