Page 69 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 69

który zgolił brodę, włożył krótkie spodenki i przebrał się za dzieciaka. Jest mi
             bardzo trudno. Przyszedłem, żeby się zakolegować, lecz nie jestem w stanie
             wykrztusić słowa. Z bliska jego twarz wydaje się zmęczona, spojrzenie twarde
             i zdecydowane. Usta ma wąskie jak w otwór w skarbonie Żydowskiego Fun-
             duszu Narodowego . Czoło wysokie i już pomarszczone.
                               25
                – Czemu kochasz Anielcię?
                I zaraz czuję, że moje pytanie jest niezbyt na miejscu, ale wydaje mi się, że to
             jedyny interesujący go temat. Ignac spogląda na mnie zdziwiony, jakby pytał
             „Co ci się stało, Awrumie Lajb? Czemu raptem próbujesz się zakolegować?”.
             Kiedy już mi się dokładnie przyjrzał, przemówił jakby do siebie.
                – Wiesz, może dlatego, że jest podobna do mojej siostry Fejgi. Ona też była
             jasnowłosa i chudziutka. Miała dwa długie warkocze i jako dziecko byłem
             w niej zakochany. Była ode mnie o wiele starsza. Kiedyś wśliznąłem się do
             łaźni, żeby ją podejrzeć na golasa, i do dziś nie zapomniałem tego widoku.
                – Co się z nią stało?
                Ignac milknie. Wydaje mi się, że ciężko mu o tym mówić, więc postana-
             wiam nie męczyć go więcej takimi pytaniami.
                – Zginęła w czasie pogromu, ale przedtem ją zgwałcili.
                – Co to znaczy „zgwałcili”? – Moja ciekawość przeważyła nad postano-
             wieniem, żeby nie zadawać więcej pytać.
                – Nu, paru gojów jej to zrobiło. Ja schowałem się w szafie i wszystko
             widziałem. Dwóch gojów trzymało ją za rozwarte nogi, dwóch innych przy-
             trzymywało za ręce. A reszta stała z boku w kolejce do wtykania siusiaków
             do jej siuśki. Potem ją zabili. W tym samym pogromie ranili mojego ojca,
             niedługo potem umarł. Mamy nie było wtedy w domu i nigdy więcej nie
             wróciła. Całkiem możliwe, że napotkali ją po drodze i zrobili z nią to samo,
             co z Fejgą.
                Wchodzimy do komórki. W środku jest ciemno. Tylko z okna po prawej
             wślizguje się światło białego jak gruźlik księżyca. Z ust Ignaca dobywają się
             suche, beznamiętne słowa, jakby ta historia go nie dotyczyła. W głosie nie
             słychać żadnego bólu. Być może bolało go długo, tak długo, aż ból się skończył
             i teraz jego serce jest obojętne i puste.





             25   Keren Kajemet le-Israel (hebr.) – fundusz powołany w 1901 r. przez syjonistów w celu nabywa-
                nia i zasiedlanie ziemi w Palestynie, w Polsce działał od 1905 roku. Datki zbierano do specjal-
                nych niebieskich skarbonek w różnych krajach, gdzie była społeczność żydowska.   67
   64   65   66   67   68   69   70   71   72   73   74