Page 60 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 60
trochę przekręcam prawdę, czyniąc ją ładniejszą, ciekawszą. Na przykład,
kiedy wysyłają mnie do sklepu po pół bochenka chleba, opowiadam, że po
drodze spotkałem dwóch kowbojów, moich ulubieńców Toma Mixa i Kena
Maynarda, i opisuję, jak wsadzili mnie na konia i pogalopowaliśmy, żeby
schwytać złodziei bydła. Jestem w stanie opisać swoje spotkanie z kowbojami
w najmniejszych szczegółach. Co powiedzieli, jak byli ubrani. Jasne, że nie
mówię tego wszystkim. I bez tego nie brakuje mi kłopotów.
Kiedy ostatnim razem Dwojra posłała mnie do medyka Wacława Podkera
po nową maść, bardzo się ucieszyłem, że wychodzę. Ta maść, którą wymyślili
medyk i jego żona, nikomu nie zdradzając jej tajników, miała wzmocnić Dwojrze
głowę, odmienić kolor twarzy, skrócić nos i powiększyć usta, żeby nie wyglą-
dały jak kurza dupa. Ucieszyłem się, że wychodzę, bo obrzydło mi siedzenie
w kurniku czy komórce i miałem wrażenie, że sam zmieniam się w kurę. Cza-
sami zauważam, że czochram się tak jak one albo siedzę nieruchomo, gapiąc się
bezmyślnie. Ale tylko na pozór, bo w duchu obiecuję sobie, że podpalę kurnik
przy pierwszej sposobności. Boże, ale będzie radość, kiedy zobaczę, że wszystko
staje w płomieniach i nigdy więcej nie będę oglądał tych ptaszydeł.
Byłem na dworze, gdy jeszcze zdążyłem usłyszeć Dwojrę skarżącą komuś
na mnie.
– Krnąbrny dzieciak, nie wiem, co z nim począć.
– Może by go posłać do szkoły?
– Chyba jest za późno. Po mojemu nic dobrego z niego nie wyrośnie. Poza
tym jest nałogowym kłamcą. Wyobraź sobie, kilka dni temu posłałam go do
apteki, żeby przyniósł leki reb Icchokowi. Ten wyrodek, chory na umyśle,
wraca i bajdurzy, że apteka jest zamknięta, bo koło niej wyrósł cyrk. Nu, co
ty na to?
Nie usłyszałem, co odpowiedziała druga kobieta. Ale wam jestem gotów
powiedzieć prawdę. Było to tak:
Zacznijmy od tego, że Dwojra faktycznie posłała mnie po maść, ale gdy do
mnie mówiła, zamknąłem oczy. Kiedy je na chwilę otworzyłem, zobaczyłem
jej gębę umalowaną na biało, usta miała czerwone, włosy czarne, na głowie
niebieski kapelusz. To mi przez chwilę przypomniało cyrk i oczami wyobraź-
ni ujrzałem ją w stroju pajaca, otoczoną innymi pajacami, którzy ruszają na
paradę. Oczywiście zmierzają w tę stronę, gdzie posłała mnie Dwojra, czyli
do apteki. Właściwie to możliwe, że Dwojra nie była umalowana, nie miała
ani czerwonych ust, ani niebieskiego kapelusza, być może to tylko moja wy-
58 obraźnia, ale uważam, że moja wersja jest ładniejsza, a opowieść powinna być