Page 49 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 49

śledziłem każdy jego ruch. Szczególnie nie podobały mi się jego ręce, były
             różowe i porośnięte cienkimi, jasnymi włoskami. Palce miał krótkie i grube
             jak kiełbaski. Potrzeba było tylko musztardy, żeby je posmarować. Pazury
             ostre i długie.
                Zacząłem się cofać. W tym momencie goj chwycił mnie za koszulę, żeby
             wciągnąć do swojego sklepu. Na szczęście było w niej więcej dziur niż koszuli.
             No więc ugryzłem go tak, że pewnie na długo mnie zapamięta.
                – O Jezu! – wrzasnął pan Zielony. Z dłoni kapała mu krew. – Zatłukę
             cię, ty Żydziaku.
                Pan Zielony próbował za mną gonić, ale się poślizgnął. Zdążyłem jeszcze
             kopnąć go w glacę. W tym momencie naprawdę żałowałem, że nie mam
             skórzanych butów podkutych ćwiekami. Parę dni później cały ten Zielony
             został aresztowany za zamordowanie dziewczynki.
                Dla odmiany Ślepy Maks klął, wygrażał, że połamie mi wszystkie kości,
             przerobi mnie na gefilte fisz  albo kugiel . Nie, żeby moim marzeniem było
                                     22
                                                 23
             zakończyć życie jako gefilte fisz, ale wcale się go nie bałem. Jego oczy mnie
             głaskały.
                Tak właśnie było z tym furmanem. Miotał przekleństwa na wszelkie
             możliwe sposoby, dosłownie na wszystkie litery alfabetu, ale jego oczy były
             ciepłe i przyjazne. Wódka, której łyknąłem, rozpaliła mi ogień w żołądku.
             Czułem, że dym leci mi z uszu.
                – No, lepiej ci? – zapytał furman.
                – Tak – wykrztusiłem z trudem.
                – Chodź, napoimy jeszcze raz twojego ojca.
                – To nie jest mój ojciec – poprawiłem go. – To reb Icchok, opowiadacz
             historii.
                – Najpierw go napoimy. Bo jak nie, to następną historię opowie już anio-
             łom w niebie. A dokąd się wybraliście w taką pogodę?
                – My? Do Dwojry Ganc.
                – No to macie szczęście. Jak napisano w świętych księgach, Bóg troszczy
             się o głupców, a wódkę stworzył po to, by ich ratować.
                Usiadłem obok furmana, opatulony w worki. Chciałem mu powiedzieć




             22   Gefilte fisz (jid.) – faszerowana ryba, najczęściej karp na słodko.
             23   Kugiel (jid.) – potrawa w formie zapiekanki, sporządzana z ziemniaków albo makaronu, jajek
                i skwarek lub kawałków mięsa.                                      47
   44   45   46   47   48   49   50   51   52   53   54