Page 43 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 43
W piosence głupkowi sprzedano kurę zamiast cielaka, a pewien handlarz tłuma-
czy mu, że jak ona podrośnie, stanie się cielakiem. Radzi mu również by tuczył
tę kurę, żeby cielę było tłuste. Strasznie się śmialiśmy z tej piosenki.
Nie wiem, jak jest u innych, ale we mnie pojawia się czasem niejasny smutek,
dopada mnie w środku śmiechu, pośród najlepszego nastroju, pośród radości,
jak gdyby wielka, zimna ręka dusiła za serce, zatykała gardło i zamrażała każdy
skrawek ciepła i światła. Może dzieje się tak dlatego, że kiedy jestem wesoły,
pragnę, żeby ktoś bardzo, bardzo bliski był przy mnie, na przykład moja mama.
Opowiedziałbym jej o piosence, którą wymyślił reb Icchok, i oboje śmialiby-
śmy się tak, jak ja i reb Icchok śmiejemy się teraz. Kiedy jest się smutnym, to
widocznie można to znosić w samotności, ale kiedy jesteś wesoły, lepiej prze-
bywać z kimś drugim, bliskim. Szatan chyba nie lubi, kiedy Żydzi się śmieją
i jest im dobrze, bo nagle szepnął mi do ucha: „Jak długo jeszcze zostaniesz
z reb Icchokiem? Przecież on niedługo cię opuści. Ten wasz wspólny śmiech
jest tymczasowy. On znalazł sobie żonę, zbuduje dom, będzie miał dzieci
i o tobie nawet nie będzie pamiętał. Prawda jest taka, że miał wielu uczniów,
a przecież nie słyszałeś, by wymienił imię któregoś z nich. Byli i nie ma ich.
To samo stanie się z tobą. Jesteś u niego przez ulotną chwilę”.
Chciałem się z nim spierać, powiedzieć mu, że jest kłamcą, parszywcem.
Nakrzyczeć na niego, że ma gojowską duszę i że cuchnie. Zacząłem wymyślać
przekleństwa oraz przypominać sobie te, których nauczyłem się od Malki czy
od Godla. Ale akurat w tej chwili wszystkie zapomniałem. To chyba też była
jego sprawka, bo w innych momentach nie mam problemu z przeklinaniem.
A może zdałem sobie sprawę, w samej głębi serca, że ten szatan, ten goj ma rację.
I zacząłem wątpić w cel tego naszego wędrowania. Bo czy choćby najciekawsza
opowieść kogoś nakarmi? Czy choćby najświętsza historia przywróci martwe
dziecko do życia? Czy komuś naprawi buty? Ogrzeje dom? Mam dziwne wra-
żenie, że szatan wykonał w tym czasie podwójną robotę, ponieważ z twarzy reb
Icchoka też zniknął uśmiech, szatan pomalował jego rysy na szaro, pogłębił
mu zmarszczki, zgasił światło w oczach. Spojrzeliśmy na siebie, to znaczy ja
spojrzałem na reb Icchoka, a reb Icchok na mnie. I nagle obu nam zabrakło
siły, żeby iść dalej. Momentalnie obaj się zestarzeliśmy. Oblałem się potem,
byłem naprawdę mokry, poczułem, że jestem bardzo spragniony i głodny.
– Awrumie Lajb, co z tobą? – zapytał reb Icchok. – I co to za starość,
która cię dopadła?
Chciałem mu odpowiedzieć, że tak właśnie się czuję – nie mam ochoty
dalej wędrować, chciałbym mieć dom z rodzicami, usiąść przy stole, napić 41