Page 354 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 354

powstrzyma. Są dosłownie jak mrówki. Dołączamy do ich szarego szeregu.
           Ze wszystkich stron słychać nawoływania matek, którym zgubiły się dzieci.
           Wraz z napływem podróżnych przybywają też sprzedawcy wszelkiego rodzaju
           drobnej galanterii, bułek, kiszonych ogórków, chleba i solonej ryby. Głosy
           mają nachalne. Próbują niemal na siłę sprzedać swoje towary. Jakiś chłopiec
           z tłumu capnął bochenek chleba i zniknął między ludźmi. Sprzedawca boi się
           go ścigać, bo jak tylko się oddali, z jego straganu nie zostanie nic. Niektórzy
           sprzedają również tefilin, tałesy i mezuzy.
             Mama schodzi z wozu, mocno ściskając moją rękę.
             – Awrumie Lajb, masz się mnie trzymać, słyszysz?
             W jej głosie słychać dużo strachu. Jestem bardzo głodny. Nie jedliśmy
           prawie cały dzień, kiszki marsza grają. Oboje o tym wiemy, ale nie śmiemy
           o tym napomknąć.
             Jak wiatr roznosi się wiadomość. Oto dom Rebego . I rzeczywiście, wśród
                                                        73
           bezlistnych drzew, pochylony i ciemny prawie jak pędzący do niego tłum,
           skrywa się dom cadyka. Jest to długi budynek z szarym blaszanym dachem,
           który wygląda, jakby cały był zrobiony z łat, jakby wyrósł z kolejno dokłada-
           nych warstw. Część domu wybudowano z czerwonej cegły, część otynkowano.
           Okna można w nim znaleźć we wszystkich kształtach i rozmiarach, począwszy
           od okrągłych witraży ozdobionych gwiazdą Dawida, kończąc na zabitych
           deskami otworach. Droga wiodąca do domu rozdziela się na dwoje. Po lewej
           stronie biegnie zakurzona polna ścieżka, wzdłuż której na całej długości
           ustawiono beczki. Na jednej z nich siedzi ogromny rudy kot z zamkniętymi
           oczami. Jest bardzo stary. Jego futro zdobią liczne rany. Pomiędzy beczkami
           leżą stosy papierów i skórki różnych zgniłych owoców, wydzielające słodkawy
           zapach. Kilka psów próbuje tam wyszperać resztki jedzenia. Druga droga, po
           prawej, jest wybrukowana i czysta. Tu też stoją beczki, ale pobielone. Ta droga
           prowadzi na szeroki dziedziniec. Stoją na niej rzędem furmanki czekające na
           podróżnych. Są też dorożki, zamykane czarne powozy. Siedzi przy nich kilku
           woźniców i grają w karty. Przeważnie są grubi, ubrani w odświętne stroje,
           gęby mają zaczerwienione.



           73   Opis Aksztajna zgadza się z wyglądem dworu cadyka Ger w Górze Kalwarii, który przed wojną
             był największym i jednym z najważniejszych w Polsce ośrodków chasydyzmu. W latach 30. XX
             w. do Góry Kalwarii pielgrzymowali po błogosławieństwo, radę czy uzdrowienie Żydzi z całej
             Polski, a także z zagranicy. W największe święta udział w uroczystościach brało nawet dwadzie-
     352     ścia tysięcy pielgrzymów.
   349   350   351   352   353   354   355   356   357   358   359