Page 350 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 350
– Jeśli o mnie idzie, zawiózłbym was w klatkach do zoo, jak małpy. Ale
skoro mi zapłaciliście, pojadę tam, gdzie każecie.
Dłużej nie zwracam uwagi na kłótnię, ponieważ Fela podeszła do mnie,
zdjęła wstążkę z głowy i bez słowa dała mi ją w prezencie. Byłem bardzo
wzruszony podarunkiem. W zamian chciałem dać jej własnoręcznie zrobioną
procę, mimo że bardzo ją lubiłem i normalnie nie zamieniłbym jej na nic.
Fela odmówiła, zarumieniła się i uciekła do swojej ciotki. Przed wyjazdem,
gdy siedzieliśmy już na wozach, rabin nas pobłogosławił. Jego żona rozdała
dzieciom małe paczuszki z wafelkami w czekoladzie. Moją paczuszkę capnęła
dziewczynka z wyłupiastymi oczami i prędko wsunęła do buzi. Nic się nie
dało uratować.
Pod wieczór wyjechaliśmy z miasteczka. Parę godzin później koń Mojsze
Zelca dostał silnego bólu brzucha i przewrócił się na środku drogi. Z nozdrzy
kapała mu krew. Wierzgał kopytami. Wszyscy zsiedli z wozu. Mojsze uderze-
niami bata próbował postawić go na nogi, ale nic to nie dało. Nie było wyboru.
Wszystkie wozy stanęły i pomogliśmy przeładować toboły na dwie pozostałe
furmanki. Dla mnie to było prawdziwe święto. Siedziałem bardzo blisko
Feli, ale znacznie wyżej od niej z powodu spiętrzonych pode mną pakunków.
Zamiast dziesięciu osób siedziało nas na furmance piętnaście, ściśniętych
jak kartki w książce, dosłownie sklejonych ze sobą. Mojszego z konającym
koniem zostawiliśmy na pastwę losu, a gdy się oddaliliśmy, usłyszeliśmy, jak
krzyczy i przeklina, że to wszystko przez zły urok, że nie dojedziemy do na-
szego zasranego cadyka i że pierwszy raz przytrafia mu się coś takiego. Prosił
też – o ile mimo wszystko do niego dotrzemy, do tego zasranego cadyka –
żebyśmy w jego imieniu powyrywali mu nogi z tyłka. Nie rozumiałem, co
ma jego koń wspólnego z nogami cadyka. Mama wyjaśniła mi, że kiedy ktoś
jest rozgniewany, to naturalne, że obwinia innych ludzi, i nie należy zwracać
uwagi na jego słowa. Jeśli o mnie idzie, gotów byłem jechać sobie tym wozem
na koniec świata, ponieważ byłem naprawdę przywiązany do Feli. Nawet
gdyby chciała się ode mnie odsunąć, nie dałaby rady.
Słyszałem jej oddech i bicie serca. Mimo ścisku mogłem też pogłaskać
jej dłoń, a w końcu nawet położyła głowę na moim ramieniu. Miała włosy
pachnące rosą. Ta bliskość poruszyła mnie. Jej bezradność, kiedy tak leżała
z zamkniętymi oczami i na wpół otwartymi ustami, sprawiła, że chciałem
ją dalej głaskać. Zaloty przerwało podejrzliwe spojrzenie jej ciotki. W głębi
serca życzyłem jej, żeby ona też dostała bólu brzucha i zostawiła Felę ze mną
348 na zawsze.