Page 35 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 35

żywego stworzenia, i nie tylko dla każdego stworzenia, ale nawet dla go-
             jów. Żyd ów przybył z daleka, a oto co powiedział Baal Szem Towowi.
             – Tutaj reb Icchok zawiesił głos na kilka sekund, po czym ciągnął histo-
             rię: – „Rabbi – poskarżył się Żyd – do tej pory utrzymywałem się z mojej
             karczmy, dzięki Bogu, całkiem nieźle. Aż tu do naszego miasteczka przybył
             pewien bogacz, przechrzta, taki wredny, jak tylko przechrzta być potrafi.
             Wyrzucił mnie nie tylko z karczmy, ale i z domu. I oto tułam się z żoną
             i z moim małym synkiem, nie wiedząc, co począć. Próbowałem poprzez
             wielu dobrych ludzi zmiękczyć serce tego niegodziwca, ale tylko ty, rabbi,
             możesz mi pomóc”.
                Twarz Baal Szem Towa spochmurniała. Zmarszczył czoło, zamrugał
             oczami, próbując coś sobie przypomnieć.
                – „Jak on wygląda?” – zapytał Baal Szem Tow.
                – „Jest wysoki, rabbi, nosi kanciasty kapelusz, jak goj, i krzyż na piersi”.
                – „Czy na prawym policzku ma czerwone znamię?” – zapytał Baal Szem
             Tow.
                – „Tak, rabbi” – zdumiał się Żyd.
                – „Wracaj do siebie – nakazał Baal Szem Tow. – I powiedz mu, że Baal
             Szem Tow przyjdzie do niego za kilka dni, by objaśnić mu jego sen”.
                – „Rabbi, zmiłuj się nade mną – błagał Żyd. – On mnie przepędzi tak,
             jak już to parę razy zrobił, poszczuje mnie psami”.
                – „Wracaj i powiedz mu, że ja, Baal Szem Tow, muszę się z nim rozmówić”.
                Z ciężkim sercem Żyd wrócił, tak jak przyszedł. Dotarł do swojej wioski,
             zakołatał do drzwi niegodziwca, a serce mu trzepotało jak ptak w klatce.
                – „Kto tam?” – spytał ze złością niegodziwiec.
                – „To ja, Żyd z karczmy”.
                – „Wynoś się stąd, bo moje psy zrobią z ciebie miazgę” – wygrażał Żydowi
             niegodziwiec.
                – „Nie przychodzę ot tak sobie, przysłał mnie Baal Szem Tow. Kazał ci
             powiedzieć, że za kilka dni przyjdzie, by objaśnić twój sen”.
                Za drzwiami zapadła cisza.
                – „Ruszaj z powrotem do karczmy i tam na mnie czekaj”.
                Żyd zrobił, jak mu niegodziwiec nakazał. Po kilku dniach Baal Szem
             Tow wraz z kilkoma swymi zwolennikami rzeczywiście przybył do domu
             niegodziwca. Wiadomość o przyjeździe Baal Szem Towa szybko się rozeszła.
             Wszyscy powybiegali na dwór, żeby zobaczyć, co się wydarzy. Niegodziwiec
             ujrzał Baal Szem Towa i pobladł. Baal Szem Tow pozdrowił go uprzejmym:   33
   30   31   32   33   34   35   36   37   38   39   40