Page 324 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 324
Mamy przynajmniej plecak i walizkę. Oni nawet tego nie mają. Dobrze, że ich po-
znaliśmy. Inaczej nie wiedziałbym, że jesteśmy szczęściarzami. Srulik mi zazdrości,
że nie mam ojca. To znaczy mam, ale nie jest przy mnie. Marzeniem Srulika jest,
żeby jego ojca szlag trafił. Nienawidzi go. Wszystko to mówi mi po cichu i tylko
wtedy, gdy zostajemy sam na sam. Na razie nie powiedział, dlaczego go nienawidzi,
ale obiecał to zrobić przy pierwszej okazji. Z tego samego powodu nie lubi swojej
matki. Marzy, żeby dorosnąć i nigdy więcej ich nie zobaczyć. Chyba zabierze ze
sobą swoją siostrę Rózię, bo bardzo ją kocha. Posiłki, które dostajemy, nazywa
jomkipurowymi obiadami . Włóczymy się po pobliskim lesie, a on opowiada mi
68
o minionym pogromie, który przeżyli.
– Obudziliśmy się w nocy – mówi obojętnym głosem. – Na dworze sły-
chać było wrzaski gojów. Przybiegli z widłami. Złapałem Rózię i uciekliśmy
przez pola. Potem dołączyli do nas rodzice. Moja starsza siostra została zabita.
Kiedy wróciliśmy do domu po jakieś rzeczy, zobaczyłem ją leżącą na podłodze
nagą, bez głowy.
Nie jest w stanie dalej mówić, więc milczymy.
Wciąż nie wiem, kim będę, kiedy dorosnę. Srulik już wie. Jego marzeniem
jest mordować gojów. Na razie ma scyzoryk. Ostrzy go bez przerwy. Nie
umiałem mu doradzić, jak mordować gojów, ale moim zdaniem trzeba udać
się z siekierą do tej wioski, zaczaić się na polach i odrąbać im te świńskie głowy.
Pojawił się jednak problem, czy mordować również dzieci, i obaj doszliśmy
do wniosku, że należy poczekać, aż dorosną.
Na razie jedyna walka, jaką prowadzimy, to wojna z wszami, pchłami
i pluskwami. Ciekawi mnie, jak do nas trafiają. Kto im mówi na przykład: „Teraz
idźcie do domu gościnnego i pogryźcie Awruma Lajba lub Srulika”. Co mają
przeciwko nam? Jeśli chodzi o wszy, mogę wam udzielić rady na wypadek, gdy
kiedykolwiek tam traficie. Najlepiej jest rozpalić ognisko i gdy ogień porządnie
się rozpali, przykryć go mokrymi liśćmi i potrzymać koszulę nad dymem, wtedy
wszy powpadają do ogniska. Z pchłami wojna jest bardziej skomplikowana, bo
trudno utrzymać barak nad ogniem. Najgorsze są pluskwy, bo ich nie widać,
tylko czuć. Ale najlepszą radą, jaką mogę wam dać, to przyzwyczaić się do tego.
Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Fakt, że ani my, ani pozostałe rodziny
właściwie nie wychodzimy z domu gościnnego. Nie zwracamy już uwagi na
jedno ukąszenie mniej czy więcej.
322 68 W święto Jom Kipur obowiązuje ścisły całodniowy post.