Page 306 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 306
Mama ma nadzwyczajny talent do opowiadania. Sypie wszystkim jak
z rękawa. Przeważnie mówi z głowy, z pamięci. Raz jeden, aby zrobić wrażenie
na sąsiadach, przeczytała im coś z książki. Najpierw z wielkim namaszcze-
niem włożyła na nos okulary, po czym zaczęła przewracać kartki. Wcześniej
nie wiedziałem, że mama nie umie czytać i pisać, ale kiedy zobaczyłem, że
trzyma książkę do góry nogami, pomyślałem, że może nie widzi dobrze przez
te okulary, więc zwróciłem jej uwagę.
– Jeśli się nie zamkniesz, to nawet gdy zechcesz mówić, już nie będziesz
mógł, bo twoja buzia wyląduje po drugiej stronie głowy.
Nie miałem ochoty rozmawiać z tyłu głowy, więc się zamknąłem. A mama
czytała dalej, aż nadeszła Halina. Kiedy kaczkes pouciekały, mama spytała
niemal ze łzami w oczach:
– Chajale, czemu to robisz?
– Bo nie znoszę ich zapachu.
Mnie jest akurat żal. Mógłbym słuchać opowieści mamy od rana do wieczo-
ra. Prawie wszystkie pamiętam. I to znam na pamięć, tak jak ona. Uwielbiam
też atmosferę jej opowieści. Gdy tylko mama usiądzie na krześle, otaczają ją
sprawiedliwi i demony, wchodzimy do świata baśni. We wszystkich jej histo-
riach Żydzi zawsze na koniec zwyciężają, a goje zdychają. To daje nadzieję, że
przyjdzie taki dzień, że Żydzi odniosą zwycięstwo, choć nie wiem dokładnie
nad kim, i wrócą do swojego kraju, a tam nie będzie ani jednego goja, nawet
na lekarstwo. Boże, jakie to będą piękne dni.
Haliny wszyscy się boją. Mama i Nachum starają się robić, co w ich mocy.
Nachum uważa, żeby się na nią nie natknąć. Wie, że ona go po prostu nie
cierpi. Po prostu nie może znieść jego widoku. Nie wolno mu się do niej
uśmiechać. Przysięgła mu, że jeśli jeszcze raz się uśmiechnie, będzie to jego
ostatni uśmiech. Myślę, że on traktuje poważnie te przyrzeczenia.
Część pokoiku Haliny odgrodzona jest dyktami pomalowanymi na jasno-
niebiesko. Na dyktach zawiesiła obrazy ciut stukniętych malarzy. Nie wiem,
jak się nazywają, ale myślę, że trzeba ich odwieźć do szpitala. Jest na przykład
portret kobiety w żółtym kolorze, nos ma tam, gdzie normalnie znajduje się
ucho. Uszy jej wyglądają jak pudełko zapałek, są po prostu kwadratowe. A do
tego ma tylko jedno oko. Halina zna się na malarstwie i wyjaśniła mi, że za ten
obraz malarz otrzymał fortunę. Poza tym ona sama też rysuje i pisze historie
z życia. Szkoda, że wszystko po polsku. Chętnie nauczy mnie czytać i pisać, ale
tylko w swoim języku. Stanowczo odmawiam, tłumacząc jej, że jak pojadę do
304 Ziemi Izraela, po polsku nie będę mógł kupić nawet skrawka papieru. Halina