Page 304 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 304
Czułem pustkę w głowie. Spokojnie, z zimną krwią postanowiłem za-
katrupić Nachuma. Nagle wpadłem biegiem do jego pracowni. Pomocnik
schował się za stołem. Szukałem nożyc. Jestem pewien, że gdybym znalazł,
wbiłbym je w jego tłusty bandzioch.
– Odejdźcie ode mnie, odejdźcie!
– Nachumie, zostawmy go. Sam się uspokoi. Potem na pewno cię prze-
prosi – zapewniała go mama.
Usiadłem na łóżku i ułożyłem modlitwę na cześć Bronki. Właściwie nie
tyle modlitwę, co prośbę o wybaczenie za to, że w naszym świecie rządzą
tłuści i ohydni dorośli, którzy nie mają duszy, nie mają mózgu i śmierdzi im
z gęby.
„Nie wiem, gdzie teraz jesteś. Może w niebie. Może zamieniasz się w wiatr,
może w drzewo, kamień, a może w chmurę. Jestem pewien, że mnie słyszysz.
Przysięgam, nigdy cię nie zapomnę. Opowiem o tobie dzieciom. Obiecuję ci
też, że kiedy będę umiał pisać, pierwsze zdania poświęcę tobie”.
A chwilę później narysowałem na pobielonej, czystej ścianie gębę Nachu-
ma z ogromnym brzuchem. Potem splunąłem trzy razy w prawo, trzy razy
w lewo i wypowiedziałem życzenie, żeby skończył tak jak manekiny. Żeby
zgnił i żeby go wyrzucono precz. Boże, jak mi smutno. Po co stworzyłeś takich
ohydnych dorosłych.
Kilka dni później włóczyłem się na dworze. Koło któregoś płotu zobaczyłem
kwiat. Czerwony na zewnątrz, żółty w środku, z zielonymi liśćmi. Właśnie
takie kolory lubiła Bronka. Najprawdopodobniej zamieniła się w kwiat. Taką
naprawdę miała duszę. Teraz jestem nieco spokojniejszy.
Dwa dni później przyjechała moja siostra. Nagle otworzyły się drzwi i oto
na ścieżce stoi Halina. Jak już wam mówiłem, wygląda jak szikse. Ma jasne
włosy i okulary. Twarz jasna, oczy szarozielone. W ręku trzymała przewiązaną
sznurkiem paczkę książek i małą walizeczkę, zapewne z ubraniami. Halina
tylko trochę rozumie jidysz. Moja mama zna trochę polski, ja też. Stałem
zauroczony. Zawsze marzyłem o wysokiej siostrze blondynce, która oblewa
wrzątkiem opiekunkę.
Podszedł do niej Nachum, cały w uśmiechach.
– Nu, mejdale , witaj. Czekaliśmy na ciebie.
59
Halina spojrzała na niego jak na robaka.
302 59 Nu, majdale (jid.) – No, panienko.