Page 280 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 280

Czasami schody wyglądają jak zwierzę z mnóstwem żeber. Okrutnie wyglądają
           też ściany. Jakby wycięto ze snu jakiś koszmar, zmaterializowano i upchnięto
           w rzeczywistość.
             Nawet nie wiem, co zginęło z gabinetu Aleksa, prawdopodobnie coś dro-
           giego jego sercu. Następnego dnia ustawił wszystkie dzieci rzędem w jadalni,
           a sam chodził tam i z powrotem przed nami, trzymając ręce za plecami.
             – Stała się rzecz straszna. Wszyscy wiedzą, co zaszło. Wszyscy ponoszą winę.
             Wszyscy milczeli. Tylko Władek raz po raz powtarzał słowa: „To straszne”.
           Aleks zatrzymał się koło Władka i wskazał na niego.
             – To jedyne dziecko, które rozumie wagę tego strasznego postępku.
             – Dziękuję, panie kierowniku – nie omieszkał odwdzięczyć się Władek.
             – Bierzcie z niego przykład. On też trafił do nas jako młodociany prze-
           stępca. Ale spójrzcie, co tu zrobiła z niego edukacja. Dzisiaj powinniśmy mieć
           lekcję muzyki. Za karę lekcja została odwołana. Ponadto w tym tygodniu nie
           będziemy oglądać filmu. A jako wzór do naśladowania Władek w nagrodę
           otrzymuje zezwolenie na wyjście do miasta na trzy dni. Temu dziecku mogę
           dać wolne ze spokojnym sumieniem. Nie dość, że wróci, to nadal będzie
           przykładem dla innych.
             Władek faktycznie wrócił, przyniósł mnóstwo paczek papierosów z wła-
           mania do kiosku i ważne informacje o mieszkaniu pani Teodory.
             – Mieszka w pałacu. Wszystko jest u niej wyścielone dywanami. Sztućce
           z czystego srebra. Fotele tapicerowane skórą. Z sufitu zwisają złote abażury.
           Ściany są z marmuru.
             Wszyscy siedzimy na łóżku, spoglądając na niego z zazdrością. Trudno
           nam uwierzyć, że coś takiego w ogóle istnieje.
             Nie pamiętam, kiedy Władek znów dostał dzień wolny. Nigdy już nie
           wrócił. Dowiedzieliśmy się od Aleksa, że pani Teodora go usynowiła.
             – To się zdarza, gdy dziecko podąża właściwą drogą i pozwala sobie pomóc.
           Powinniśmy być szczęśliwi, że jeden z nas w końcu znalazł szczęście i ciepło.
           Mamy nadzieję, że zostanie człowiekiem wykształconym i kulturalnym i będzie
           umiał nam dziękować za wysiłek, jaki w niego włożyliśmy.
             Długi czas po tym jak zostałem już zwolniony, spotkałem na ulicy Zygmun-
           ta. Oczywiście bardzo się ucieszyłem. Wydaje mi się, że przed kimś uciekał,
           zapewne przed policją. Był bardzo wychudzony i widocznie brakowało mu
           snu. Pierwsze pytanie, jakie mu zadałem, brzmiało:
             – Co się stało z Władkiem?
    278      – Policja go szuka. Jest oskarżony o zamordowanie pani Teodory. To kutas.
   275   276   277   278   279   280   281   282   283   284   285