Page 277 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 277
Weszliśmy do pokoju. Położyła się na łóżku jak emerytowana dziwka.
– Chodź, usiądź przy mnie, mój aniołku.
Zastanawiałem się, czy od razu jej nie przyłożyć i być aniołem śmierci.
Ona gada, podnieca się mną, a moje oczy badają pokój. Łapą głaska mnie
po głowie. Przyglądam się jej szyi, dwóm złotym łańcuszkom, które są dużo
warte. Ale nic nie chapnąłem. Kiedy można buchnąć całą kasę, nie zabiera
się jednego pierścionka.
Zygmunt i Ignacy oceniają go wysoko jako doświadczonego fachowca.
– Słusznie zrobiłeś, dobrze zrobiłeś – zapewnia Ignac.
– Za dwa dni jestem zaproszony do jej domu, tam się rozejrzę, co ona
ma – mówi Władek. – Trzeba się dobrze zastanowić. To może być robota
naszego życia.
– Władku, czy nadal jesteśmy wspólnikami? – pyta ostrożnie Zygmunt.
– Tak, ale moja część będzie większa, bo wykonałem prace przygoto-
wawcze.
– W porządku – zgadza się Zygmunt. – Jutro jeszcze to dogadamy. Trzeba
zaplanować każdy krok.
I dalej planowali, szeptali, dzielili się majątkiem. Zasnąłem.
Rano pojawiła się z szerokim uśmiechem pani Halina, zastępczyni pani
Zofii.
– Dzieci, na dworze pada śnieg. W dzieciństwie wychodziliśmy na śnieg,
żeby lepić bałwany. Idźcie, milusińscy, pobawcie się na dworze, to bardzo
zdrowe.
Trudno sobie wyobrazić panią Halinę jako małą dziewczynkę. Chyba nikt
nie chciał się z nią bawić. Wygląda jak gumowaty lizak na długim, wygiętym
patyku. Zygmunt i Ignacy wyszli na dwór, ale zaraz wrócili. Nie mają już
głowy do zabaw. Nurtuje ich pytanie, czy Władek podzieli się z nimi złotem
pani Teodory.
Po południu każdy z nas otrzymał książkę od Szafy-z-ubraniami. Tylko
ja nie chciałem wziąć. Po pierwsze nie umiem czytać, po drugie podczas
rozdawania książek wygłosili nam przemowę o tym, jak jest nam dobrze,
jak bardzo o nas dbają, jak bardzo powinniśmy być wdzięczni i że dzieci
z zewnątrz marzą wprost o takiej książce. Potem żałowałem, że nie wziąłem,
bo kilka minut później wszyscy powydzierali kartki z książek i poupychali
do butów jako dodatek do skarpetek, dla ochrony przed zimnem. Z wielkiej
dobroci Ignac odstąpił mi kilka kartek. Zygmunt planuje zaprenumerować
całą serię książek, ale z większymi kartkami. 275