Page 256 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 256
Zygmunt wzdycha jak nieszczęsny, prześladowany człowiek. Minę ma tak
poważną, że zaczynam mu wierzyć. Z wyjątkiem mnie i kierownika Aleksa
wszyscy parskają śmiechem. Aleks ignoruje Zygmunta i zwraca się do nas.
– Czy widzicie ten obraz? – Wskazuje na kobietę-szafę. – Malarz chciał
nam powiedzieć, że każdy człowiek zbudowany jest z szuflad. A w każdej
szufladzie znajduje się inna cecha. Nie ma człowieka całkowicie złego. Prze-
cież taki człowiek może być na przykład życzliwy, może dzielić się z bliźnim,
nawet jeśli sam niewiele posiada. Może być niezwykle utalentowany, a nawet
przyjemny. Wszystkie negatywne cechy są skutkiem złego wychowania. Po
to tu jesteśmy. Naszym zadaniem jest odkryć pozytywne cechy i umocnić je.
Wiem, że w gruncie rzeczy jesteście dobrymi dziećmi, wręcz niewinnymi, ale
nie mieliście szczęścia, by urodzić się w warunkach, które by was zachęcały
i dawały siłę do bycia dobrymi dziećmi.
Jego wykład bardzo mi się podoba. Jest w nim dużo prawdy.
– Panie Aleks. – Zygmunt podnosi palec, jego twarz znów poważnieje.
– Tak, Zygmuncie, jakie masz pytanie?
– Szuflada, którą napełniacie kaloriami, jest całkiem pusta. Kiedy dosta-
niemy coś do jedzenia?
Ogromne oczy kierownika śmieją się. Wydaje przy tym odgłos sugerujący,
że zabrakło mu powietrza albo że zaraz kichnie.
– Dobrze, zaczekajcie tu na mnie.
Aleks zniknął za małymi, ukrytymi za zasłoną drzwiami po prawej stronie.
Kiedy zostaliśmy sami, przemówił do nas Zygmunt.
– Ten kutas za każdym razem gada to samo. Mogę dokończyć za niego
tę gadkę. Uważajcie. On jest najgorszy. Pani Zofia jest głupia, ale nie jest złą
kobietą. Pani Halina tak samo. On jest mądry, ale to żmija. Nie zadawajcie mu
żadnych pytań. Udawajcie idiotów. To najlepszy sposób na kutasów. Jest jeszcze
jedna metoda. Wydoić z nich, co się da. Kraść od nich to naprawdę micwa.
W trakcie przemawiania znikają w jego kieszeni wieczne pióro, paczka
papierosów i nóż z marmurową rączką. Odbywa się to tak szybko, że trudno
nadążyć wzrokiem za jego ruchami. Wszyscy uśmiechamy się na znak uznania.
Aleks wraca po kilku minutach z talerzem pełnym ciasteczek i szerokim
uśmiechem.
– Częstujcie się.
Sięgam po jedno. Ciasteczka są suche i bez smaku.
– Jedzcie, jedzcie, nie krępujcie się.
254 Nie daję rady przełknąć kęsa trzymanego w ustach. Reszta odkłada ciasteczka,