Page 231 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 231
Nie wiem, czy to był sen, czy nie, ale na chwilę znalazłem się w górach.
Każda góra wygląda jak pierś z sutkiem. Gubię się wśród nich. Wiem, że muszę
uciekać. Wspinam się po nich, a potem ześlizguję. Biegam między nimi. Kiedy
piersi są już za mną, ustawia się przede mną linia siusiek. Wygrażają mi. Każda
szpara w siuśce ma zęby. Szydzą ze mnie. Otaczają mnie. Tylko one tam są,
bez reszty ciała, oderwane. Każda siuśka jest owłosiona. Jedna z lokami, jedna
z długimi włosami, jedna ruda. Siuśka ma też wąsy. Wąsy jak oficer Bolesław.
Nie wiem, kto nakazał piersiom i siuśkom ustawić się rzędem koło lady. Lada
jest bardzo dłuuuga. Siedzę przy kasie. Ciotka tłumaczy: „Awrumie Lajb,
musisz wyuczyć się cen każdej piersi i każdej siuśki. Od dzisiaj to jest twoje
przeznaczenie”. Za mną ustawiają się w kolejce klienci. Ktoś podobny do
Godla próbuje zaprowadzić porządek: „Nie pchać się. Po co ten pośpiech?
One na was zaczekają”.
Chciałbym uciec z tego miejsca. To nie jest moje miejsce. Pomóżcie mi.
Usta mam zamknięte, tylko w środku coś krzyczy. Obok mnie stoi ojciec
Piotr, pijany i szyderczy. „Nie chciałeś być chrześcijaninem, więc teraz jesteś
ukrzyżowany”. Za plecami słyszę śmiech Bronki, to mnie denerwuje. „Zamiast
się śmiać, pomóż mi – błagam ją. – Uwolnij mnie”.
„Awrumie Lajb, chętnie bym to zrobiła, ale sama jestem ukrzyżowana”.
Nie wiem już, jak długo pracuję u ciotki. Może minutę, godzinę albo całe
życie. Ciotka jest ze mnie bardzo dumna i twierdzi, że urodziłem się do tej
roboty. Niewykluczone, że ma rację. W dowód uznania kupiła mi garnitur
i buty.
– Pieniądze za garnitur zwrócisz ze swoich zarobków. Od dziś nic nie jest
za darmo. Nawet twoja przyjaciółka Bronka nie daje za darmo.
Nie odpowiadam. Ale w duchu jej obiecuję: „Pewnego dnia dam ci coś
za darmo, młotkiem po łbie”.
Niedawno zauważyłem, że ciotka postarzała się i zbrzydła. Być może dlatego
klienci przestają przychodzić. Z moją pomocą chce ich odzyskać. Pierwszego
wieczoru udało mi się upolować sześciu klientów, w tym trzech żydowskich
żołnierzy, którzy wyszli na przepustkę. Wszyscy trzej zaciągnęli się do wojska
zaledwie kilka miesięcy temu. Wszyscy trzej pochodzą z małego miasteczka
pod Lwowem. Wszyscy trzej wyglądają na zagubionych w mieście. Ukłoniłem
im się, tak jak nauczył mnie Feliks.
– Czy mogę wam w czymś pomóc?
Żołnierze parsknęli śmiechem.
– Może załatwisz nam dziewczynę? 229