Page 219 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 219
Wszystkie pieniądze oddałem Bronce. Miałem szczęście. Kilka godzin wcześniej
w pokoju ciotki przebywał szklarz, młody człowiek. Kiedy ciotka po powrocie
odkryła brak pieniędzy, jej wrzaski słychać było na całej ulicy.
– To ten szklarz! To ten szklarz! Wyszłam tylko na parę minut, żeby mu
przynieść zupy. Nikomu nie wolno ufać – biadoliła.
Bronka powiedziała, że to wygląda jak w operze. Nie wiem, co znaczy
opera. Zdaje się, że to takie bóle jak przy wyrywaniu zęba. Dwa dni później
poprosiłem Bronkę o pieniądze, bo chciałem iść w odwiedziny do Rachel. Dała
mi tylko banknoty. Szkatułka z biżuterią, jak twierdziła, została skradziona.
Nie byłem na nią zły. Prawdopodobnie szykuje się na taki sam los, który
spotkał Rachel. Kilka dni później ciotka posłała mnie, żebym odebrał buty
z naprawy. Po drodze spotkałem Rachel. Odniosłem wrażenie, że szwenda
się bez celu. Co parę kroków przystawała, spoglądała dookoła, gapiła się na
ludzi i na witryny, jak zagubiona dziewczynka. Nie chciałem jej wystraszyć.
Podszedłem od tyłu i pozdrowiłem.
– Rachel, jak miło cię widzieć, dokąd idziesz?
– Nie wiem. – W jej głosie słychać było rozpacz.
Opowiedziałem jej pokrótce o pieniądzach, które zabrałem z pokoju ciotki.
Na jej twarzy zakwitł uśmiech, najpierw zdziwiony, potem pełen wdzięcz-
ności, a na koniec ciepły i szeroki, trochę nieśmiały. Chyba była wzruszona,
bo przekonała się, że jest na świecie ktoś, kto o niej pamięta. Powiedziałem,
że dokonałem tego razem z Bronką.
– Powiedz jej, że nigdy jej tego nie zapomnę.
Rachel prędko przeliczyła pieniądze.
– Awrumie Lajb, tych pieniędzy starczy na kilka miesięcy na nocleg i odpo-
czynek. Awrumie Lajb, gdybym nie była chora, oddałabym ci się z całego serca.
Kilka tygodni później spotkałem ją w robocie na ulicy Wolborskiej. Za
każdym razem, gdy się spotykamy, stoimy i przytulamy się. Ostatnim ra-
zem, gdy ją widziałem, skryła się w jakiejś bramie przed zimnem na dworze.
Wsunęła moją rękę pod swoją koszulę, żebym się ogrzał. Miała małe piersi
i bardzo przyjemnie było je głaskać. Wręczyłem jej ostatnie dziesięć złotych,
które ukradłem ciotce.
– Awrumie Lajb, ja już nie będę długo żyła. Jestem bardziej chora, niż
myśleli. Ale jeśli umrę, będę czuwać nad tobą z nieba i powiem Bogu, co dla
mnie zrobiłeś.
To była przepowiednia. Po kilku dniach znaleziono ją z rozprutym brzu-
chem, zapewne od noża. Wiadomość dotarła do nas dzień później. Kilka 217