Page 215 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 215

pomiędzy nimi mały nos. Pod nosem znajduje się otwór, tkwi w nim zapalo-
             ny papieros. Zęby ma pożółkłe od tytoniu. Nie wiem, co on właściwie robi
             dziewczynom. Na stole stoi zapalona kuchenka spirytusowa, na niej garnek
             z wrzątkiem, a w nim jakieś straszne narzędzia. Ciotka jest pierwsza w kolejce,
             z największym tyłkiem. Gdyby jej tyłek nosił okulary, mogłaby się zamienić
             miejscami z lekarzem.
                Spocona twarz doktora jest poirytowana. Wyszczekuje słowa.
                – Następna w kolejce.
                Jak zwykle nie obeszło się bez psikusów Bronki. Kiedy doktor wsunął
             łyżeczkę w jej siuśkę, Bronka ugryzła go w łysinę, bo ją zabolało. Gdybym
             nie bał się wyjść z ukrycia, ucałowałbym ją. Spod uniesionego wieka skrzyni
             posyłam jej pełne podziwu spojrzenia. Naprawdę ją kocham.
                Ciotka musiała bardzo się postarać, żeby uspokoić lekarza. Najprawdo-
             podobniej dorzuciła mu kilka banknotów. Po trzech dniach przyszły wyniki
             badań. Wszystkie dziewczyny są zdrowe z wyjątkiem Rachel. Jej choroba
             nazywa się rzeżączka. Będzie musiała poleżeć kilka dni w szpitalu. Rachel
             płacze. Obiecuję, że będę ją odwiedzał. Teraz klienci Rachel odchodzą do
             innych dziewczyn. A ciotka, jako dyżurna Żydówka, przyjmuje uczniów
             jesziwy. Wśród uczniów jesziwy będzie też przyjmować tego, którego dziew-
             czyny z powodu długiej brody nazywają rebem. Ten rebe jest ogromny jak
             bezkształtny worek ziemniaków. Ruchy ma powolne, jakby robił łaskę, że
             w ogóle się porusza. Na głowie ma sztrajmel , a pod nim dwa zwinięte jak
                                                    52
             sprężyny pejsy. Psotna Bronka nazywa te pejsy trampoliną dla wszy. Ciotka
             próbowała go namówić do spania z kimś innym, na przykład ze Stefą. Rebe
             stanowczo odmawia. Nie tknie chrześcijanki. Nie wie, że Bronka nie jest
             Żydówką. Bronka twierdzi – lecz nie wiem, czy można jej wierzyć, bo zawsze
             zmyśla różne historie – że rebe modli się przed włożeniem swojego siusiaka.
             Bronka przedrzeźnia go, pokazując, jak odmawia modlitwę, a my turlamy
             się ze śmiechu.
                Życie tutaj niby płynie monotonnie, ale zawsze wydarza się coś nowego.
             Ciągle to samo, a jednak coś innego. Każdy nowy klient jest tematem do roz-
             mowy. W porze śniadania dziewczyny nie mają czasu na dłuższe siedzenie przy
             stole, spieszą się do pracy. Z kolei przy obiedzie mają dużo czasu, bo jest to także
             pora ich odpoczynku. Oczywiście, o ile nie zdarzy się coś nieoczekiwanego.




             52   Sztrajmel (jid.) – futrzana czapka noszona przez chasydów.       213
   210   211   212   213   214   215   216   217   218   219   220