Page 213 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 213

– Został zamordowany. Znaleźli go porzuconego w jakimś domu, całego
             podziurawionego nożem.
                Nagle stanął przed moimi oczami Godel jak żywy. Bardzo mi go żal. Jakby
             wyrwano kilka stron z książki pod tytułem Życie Awruma Lajba. Te strony
             opowiadają mnóstwo historii o naszych stosunkach. Jest mi jakoś dziwnie.
             Był człowiek i nie ma go. Więc obiecuję sobie, że jak zostanę pisarzem, napiszę
             o nim kilka zdań, żeby nie został zapomniany.
                – A co ze Sztarkmanem?
                – Jest podejrzany o morderstwo.
                Chciałem powiedzieć, że nigdy go nie znosiłem, od pierwszej chwili wydawał
             mi się pająkiem. Przez chwilę zaświtał mi w głowie pomysł, żeby zrobić mu na
             złość i powiedzieć panu Bolesławowi, że widziałem, jak Sztarkman dźgnął Godla.
             Dobrze mu tak, niech go powieszą. Chciałbym zobaczyć, jak dynda na stryczku.
                – Ciociu, jak złapią Sztarkmana, to go powieszą?
                Jest przerażona.
                – Awrumie Lajb, wyczuwam twoje myśli. Ja też go nie lubię, ale to strasznie
             niebezpieczny człowiek.
                – Niech go szlag trafi, skurwysyna.
                – Zgoda. Ale nie przez ciebie. Poza tym jest w jakiś sposób powiązany
             z Berlem Szleperem, a jego przecież lubimy, prawda?
                Po namyśle zgadzam się z nią.
                – Kapuś to kapuś. Zawsze przychodzi na nich koniec. Ja też znałam Godla
             i jego rodziców. Nad nikim się nie użalaj. Nic nie widziałeś ani nie słyszałeś.
             Zeznam, że od trzech dni nie wychodziłeś z domu. A teraz cicho, goj nadchodzi.
                Policjant Bolesław stanął w drzwiach, rozejrzał się, podejrzliwie obrzuca-
             jąc mnie wzrokiem. Szara sylwetka zlewała się z cieniem przy wejściu. Jasny
             garnitur zdawał się poruszać sam.
                – To jest Awrum Lajb?
                – Tak – odpowiada za mnie ciotka. – Panie Bolesławie, on nie rozumie
             po polsku.
                Chciałem powiedzieć, że to nieprawda, bo ostatnio dużo się nauczyłem
             i zaczynam już rozumieć ten język, ale milczę.
                – A poza tym – ciągnie ciotka – źle słyszy. Kiedy był malutki, uszkodzili
             mu ucho i od tamtej pory… rozumie pan, on też nie za bardzo… – Tutaj ciocia
             wskazuje palcem na głowę. Rozumiem tę aluzję.
                Pan Bolesław testuje mój słuch. Siedzę jak zamrożony, jakby nie chodziło
             o mnie. Ciotka z trudem kryje zadowolenie z mojego występu.           211
   208   209   210   211   212   213   214   215   216   217   218