Page 20 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 20

ze wszystkimi legendami, jest to prorok Eliasz. W przeciwnym razie nie sądzę,
           by go tam trzymali choćby przez godzinę. Po czym oboje zaczęli dogadzać
           gościowi wszystkim, co mieli w domu, częstowali tego proroka Eliasza wszel-
           kimi dobrociami świata. Gość był, zdaje się, bardzo nieśmiały. Wstyd mu było
           odmówić, więc zajadał jak wygłodzony po tyfusie. Jadł i się modlił, modlił
           się i wcinał. Wieczorem udał się na spacer. Nie wrócił. Zniknął, jakby się pod
           ziemię zapadł. Kiedy wyszli go szukać, połapali się, że zniknął nie tylko on,
           ale także koza Dwojra. A gdy wieść o zdarzeniu rozniosła się po podwórzu,
           nie sposób było powstrzymać śmiechu, który wszystkim się udzielił. Ja jednak
           wierzę, że to był rzeczywiście prorok Eliasz, który zabrał kozę Chaimowi Meee,
           aby ją podarować sprawiedliwemu Żydowi z Grodna. Poza tym prorok Eliasz
           zemścił się na Chaimie Meee za to, że mnie zbił.
             Kiedy większość zbiegowiska się rozeszła, chciałem zapytać reb Icchoka, czy
           w obu przypadkach był to ten sam prorok Eliasz, porzuciłem jednak zamiar
           ze strachu, że mnie wyśmieją. A teraz zajmuje mnie myśl, o co ja bym poprosił
           proroka Eliasza, gdybym go spotkał. O co prosić, o co prosić – myśli ganiają
           mi po głowie jak rozszalałe konie. Jest tak wiele rzeczy, o które chciałbym
           prosić, że nie wiem, co wybrać. Sądzę, że dopóki nie będę wiedział, czego
           chcę, prorok Eliasz nie będzie w stanie w niczym mi pomóc.
             Reb Icchok, ja i nieliczni, którzy pozostali, aby posłuchać do końca, uda-
           liśmy się do domu Jony Kruga. Po drodze reb Icchok oświadczył, że nazajutrz
           zamierza ruszyć w dalszą drogę. Dowidl postanowił zostać u ciotki Fajgli,
           żeby pomóc jej w utrzymaniu domu, prawdopodobnie będzie pracował
           u piekarza Feldmana.
             – No, Awrumie Lajb, tylko ty mi pozostałeś. Jako jedyny uczeń. Czy
           gotów jesteś na wędrówkę ze mną?
             Ze wzruszenia nie byłem w stanie wydukać odpowiedzi, więc tylko ski-
           nąłem głową.
             – Nie wyruszymy sami, Awrumie Lajb. Pojedzie z nami paru kupców.
           Jeden z nich udaje się w podróż ze swoimi synami i być może dołączy do nas
           także córka Isroela Winera.
             Bardzo mnie to poruszyło, bo czasami widywałem Szulamit w towa-
           rzystwie jej matki. Zawsze ubrana na biało. Raz nawet spotkaliśmy się na
           ulicy. Szła naprzeciwko mnie i chciałem jej powiedzieć coś miłego, ale kiedy
           się do mnie zbliżyła, nie zdołałem wykrztusić ani słowa. Potem śniło mi
           się, że przyszła do mnie w odwiedziny, usiadła na wozie i przyglądała mi się
     18    w milczeniu.
   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24   25