Page 19 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 19

w brzuchu mi się wywróciły z zazdrości. Z jego spojrzenia zrozumiałem,
             że warto się wysilić, by dostać mleko, ale skąd u diabła je zdobyć? I wtedy
             przypomniałem sobie kozę Chaima Meee. Jeszcze tej samej nocy zakradłem
             się do obórki. Na mój widok Dwojra zameczała po swojemu. Dawałem jej
             znaki, żeby się zamknęła, podsunąłem jej też trochę trawy, ale ona nic, dalej
             swoje. Więc szepnąłem jej po cichu, cichuteńku: „Chcę tylko kubek mleka,
             nic więcej, więc zamknij się, wstrętne bydlę”. Kiedy się zorientowałem, że
             meczenie nie ustanie, położyłem się pod nią, wcisnąłem wymię do ust i za-
             cząłem ssać. Nawet nie czułem kopniaków, którymi mnie częstowała. Co
             będę wam długo mówić, mleko było słodkie, prawdziwy rarytas. A ta dia-
             blica, córka szatana, dalej meczała po swojemu. Zamknąłem oczy, niech się
             dzieje co chce, i dalej ssałem. Tak byłem zajęty ssaniem, że nie zauważyłem,
             jak Chaim Meee wszedł do obórki. Reszty nie muszę wam opowiadać. Ten
             Żyd po prostu oszalał. Nie sposób zliczyć razów, które na mnie spadły. Ale
             mimo wszystko nie mogłem się powstrzymać od śmiechu, kiedy zapytał, co
             tu robię. Chciałem mu odpowiedzieć, że szukam minjanu , lecz zamiast tego
                                                               10
             z ust wydobyło mi się tylko „meee”.
                Opowiadam wam to po to, abyście zrozumieli, jakim człowiekiem był
             Chaim Meee i dlaczego tak się cieszę z tego, co mu się później przytrafiło.
             Historia była dokładnie taka jak w opowieści reb Icchoka o biednym krawcu.
                …Pewnego dnia, tuż przed świętem Pesach, ktoś zapukał do drzwi Chaima
             Meee. Chaim Meee siedział cicho, bo nie chciał otwierać drzwi, ale człowiek
             na dworze nie ustępował. W końcu nie było rady, otworzył. I oto stoi przed
             nim jakiś Żyd w łachmanach, z niewielkim tobołkiem w ręku. Nie mając
             wyjścia, Chaim Meee zaprosił gościa do środka. Nie poczęstował go nawet
             kubkiem wody, nie mówiąc już o mleku, a przecież to nic wielkiego dla
             człowieka z taką kozą – ugościć przybysza kubkiem mleka. Gość tymczasem
             już usiadł za stołem i Chaim Mee nie miał innego wyjścia, jak tylko podać
             mu szklankę herbaty, ale bez niczego, nawet kromki chleba. Kiedy Żyd dopił
             herbatę, zapytał Chaima Meee, czy może zostać na noc, bo zamierza kupić
             na targu kozę, ale targ już zamknięty. Na dworze zrobiło się ciemno, więc
             Chaim Meee wyraził zgodę. W końcu to Żyd. Gdy żona wróciła do domu,
             wszystko jej opowiedział. Prawdopodobnie żona mu powiedziała, że zgodnie




             10   Minjan (aram.) – dosł. liczba, kworum. Dziesięciu dorosłych mężczyzn, których obecność jest
                niezbędna do odprawienia publicznych modłów.                       17
   14   15   16   17   18   19   20   21   22   23   24