Page 192 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 192

i naprawdę genialnie. Należał do tego typu ludzi, którzy pragną zemścić się
           na świecie.
             – Czy jego matkę też zgwałcili?
             – Niewykluczone, ale nie przeszkadzaj mi, gówniarzu. Ten człowiek doszedł
           do wniosku, że pieniądze są źródłem wszelkiego zła, źródłem wszelkiego upo-
           korzenia. Dla pieniędzy rabin się modli. Dla pieniędzy kobiety dają się gwałcić.
           Dla pieniędzy ludzie kapują na siebie, zabijają i zdradzają. Siedziałem wtedy
           w ciupie. Brakowało mi wszystkiego prócz czasu. Ten człowiek godzinami
           objaśniał mi swoje plany. Nie znałem jego prawdziwego nazwiska. Wszyscy
           mówili na niego „pan Gustaw”. Aż wreszcie przekonał mnie, że jedynym
           sposobem na zniszczenie tego społeczeństwa jest fałszowanie pieniędzy. Mój
           problem polegał na tym, jak zdobyć pieniądze. Jego natomiast interesowała
           wyłącznie zemsta. Nienawidził dosłownie wszystkiego. Krótko mówiąc, po
           wyjściu z więzienia zabraliśmy się do roboty. On był geniuszem. Nie wiem,
           skąd wytrzasnął maszyny drukarskie. I tutaj, na strychu, w komórce, gdzie
           mieszkasz, zaczęliśmy drukować pieniądze. Najpierw polskie, potem dolary.
           Byłem cichym i posłusznym uczniem. Szybko nauczyłem się fachu. Zaczęliśmy
           hojnie rozdawać pieniądze każdemu, kto ich potrzebował. Pomysł był cudow-
           ny, jaka potęga tkwi w pieniądzach! To było jak błyskawica w środku dnia.
             – Berlu, naucz mnie tego fachu.
             – Awrumie Lajb, przyrzekam ci, kiedy tylko chcesz. Mówiłem ci: zawsze
           masz u mnie miejsce.
             Berl uścisnął mi rękę, tak jak to robią mężczyźni, przyklepując umowę. By-
           łem z siebie bardzo dumny i czułem, że poważnie myśli o swoim przyrzeczeniu.
             – Awrumie Lajb, uścisk ręki to poważna i wiążąca rzecz.
             Chciałem go przytulić, ale w ostatniej chwili przypomniałem sobie, że
           mężczyźni się nie przytulają, tylko ściskają sobie ręce. Mimo to popełniłem
           błąd, powiedziałem coś, czego nie wypada mężczyźnie mówić.
             – Berlu, kocham cię.
             Berl uśmiechnął się pobłażliwie i wyrozumiale. Widocznie trudno jest
           być mężczyzną.
             – Ale co ta historia ma wspólnego z Godlem?
             – Tak, masz rację, że pytasz. Z komórki, w której teraz mieszkasz, prze-
           nieśliśmy wszystkie maszyny do piwnicy pod knajpą Szmila Griba. Ja, Szmil,
           Ślepy Maks i Godel byliśmy wspólnikami. Za Szmila i za Maksa daję głowę.
           To Godel. To on zakapował, Bóg raczy wiedzieć czemu.
    190      – Co mu zrobisz?
   187   188   189   190   191   192   193   194   195   196   197