Page 180 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 180
była to jakaś fabryka, bo stało tam mnóstwo maszyn przykrytych workami.
Okna były zabite deskami. Szliśmy po ciemku. Na koniec skręciliśmy w pra-
wo do małego pomieszczenia. Była to komórka wyposażona we wszelkie
udogodnienia. Łóżko, stół, szafa. W otwartej szafie stało mnóstwo butelek.
Na oknie znajdował się prymus, a koło niego dużo garnków.
– Awrumie Lajb, jest tutaj wszystko, poczynając od chleba i kiełbasy, na
ciastkach kończąc. Poza tym będę przychodził codziennie. W razie niebez-
pieczeństwa, wiedz, że za szafą znajdują się schody na dach. Z dachu możesz
uciec i przedostać się na wszystkie inne dachy. A co najważniejsze, nikomu
nie otwierasz drzwi, jeśli go nie znasz. To znaczy tylko mnie.
Berl wyciągnął spod łóżka pierzynę i poduszkę.
– Awrumie Lajb, śpij, odpocznij. Kto wie, co się dalej wydarzy. W każdym
razie musisz być czujny i silny. Dobrze, że jesteś z psem. Po pierwsze, nie jesteś
sam. On będzie cię ostrzegał przed policją i niechcianymi ludźmi. Po drugie,
dobra, nu… Teraz śpij, jutro do ciebie przyjdę.
Po dwóch dniach Berl przyszedł z gazetą. Na pierwszej stronie znajdowało
się zdjęcie Miejsca i Chaima.
– No, co na to powiesz? – zapytał Berl. – Posłuchaj, posłuchaj tylko, co
tu piszą. Wojna gangów między łobuzami z ulicy Dolnej i zwyrodnialcami
z ulicy Zgierskiej.
Zapytałem o zdjęcie Chaima. Co z nim?
– On i trzech innych kolesi zginęli. Jest mnóstwo rannych.
Wcale mi nie było przykro.