Page 172 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 172
– Jak długo byłeś w poprawczaku?
– Tylko parę tygodni. Poznałem ich w poprawczaku. Kiedy zwiewali, byłem
właśnie na podwórku. Widziałem, jak przeskakiwali przez płot i dołączyłem
do nich. To niebezpieczna banda. Żałuję, że z nimi uciekłem. Zostały mi do
odsiadki tylko trzy tygodnie. Gdybym został, mógłbym już być wolny.
Józek mówił bez przerwy. Wyczuwałem, że coś go dręczy.
– Odkąd pamiętam, byłem kieszonkowcem. Chyba urodziłem się z ręką
w cudzej kieszeni. I myślę, że tak samo umrę. Ale z nimi nie mam ochoty
pracować. Chaim zabiera połowę z każdej złotówki.
– Więc czemu dalej z nimi jesteś?
– Z powodu Irki. To suka. Ze wszystkich robi swoich niewolników.
Nawet Chaim, chociaż wygląda jak głaz, też jest jej niewolnikiem. Herman
też. Nienawidzę jej i nie potrafię jej porzucić. Suka. Suka. Ty jesteś jeszcze
dzieckiem, zostaw ich. Szkoda ciebie. Ja mam już czternaście lat. Chciałbym
z tym zerwać, ale jedyne, co umiem, to obrabiać kieszenie.
– A co z twoimi rodzicami?
– Rodzice mają mnie gdzieś. Ojciec zerżnął matkę, więc się urodziłem.
To psy, nie rodzice. A teraz zjawiła się suka Irka i jestem jej niewolnikiem.
Co ci będę gadać, właściwie sam zobaczysz. Ona jest dopiero w moim wieku,
ale pieprzy się już od czterech lat. Gęba anioła, dusza szatana. Marzę, żeby ją
zabić. To są moje porachunki z nimi. Dzisiaj widziałem, jak się na nią gapisz.
Zaciągnie cię do łóżka i po tobie. Powiedz mi, pieprzyłeś się już?
Ze wstydu nie chciałem mu odpowiadać.
– Ja się pieprzę już od trzech lat – pochwalił się Józek.
Chciałem zapytać doświadczonego Józka, dlaczego jeśli ktoś chce kochać
kobietę, musi robić te wszystkie rzeczy i czy ich to nie boli, kiedy wpycha im
się siusiaka. Widziałem mężczyzn z ogromnymi siusiakami. Więc gdzie kobiety
mają tam tyle miejsca? Ostatni raz, kiedy to widziałem u ciotki Ester, strasznie
krzyczała. Nagle przypomniałem sobie Esterkę i to, co zrobili jej mężczyźni,
przecież dlatego się zabiła. Obiecałem sobie, że jak dorosnę i pokocham ko-
bietę, nie będę w nią wpychać siusiaka, żeby jej nie bolało.
Ale bałem się rozmawiać o tym z Józkiem, żeby mnie nie wyśmiał.
Józek zamyślił się. Oczami badał teren. Nagle ocknął się, jakby ukłuty
szpilką.
– Patrz, patrz, widzisz tego gościa z parasolem?
Nic nie widziałem.
170 – Spójrz naprzeciwko, koło kiosku.