Page 157 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 157
mnie przed szaleńcami. Skąd oni wiedzą, jak tu dotrzeć, Bóg raczy wiedzieć.
Widocznie przekazują jeden drugiemu. Poprzedniej nocy zjawił się nagle,
jakby wyskoczył spod ziemi, mężczyzna w koszulce z krótkim rękawem i w sli-
pach. Mówił coś, niewyraźnie bełkocząc, w ręku trzymał gruby kij. Z jego
wariackiego bełkotu zrozumiałem, że oskarża mnie o kapowanie na policję
i że wyrokiem jest śmierć przez ukamienowanie. Ocalił mnie Pociąg swoimi
obnażonymi kłami. Kilka godzin po nim pojawiła się stara kobieta w długim
płaszczu, z krótkimi włosami. Kobieta nie podeszła blisko, stanęła w pewnej
odległości i głośno krzyczała. Na nią Pociąg nie nastawał. Rzuciłem jej kilka
kromek chleba. Pochwyciła je w powietrzu i odeszła.
Najprzyjemniej jest, gdy przychodzą zakochane pary. Ale zdarza się to dość
rzadko. Ostatni przypadek pamiętam bardzo dobrze. W środku nocy obudziły
mnie bardzo podniecone i nieśmiałe głosy. Tym razem się nie wystraszyłem,
Pociąg też nie. Głosy mnie nie wyczuły. Mogłem nawet wdychać perfumy
kobiety. Niewiele zrozumiałem z rozmowy, bo mówili po polsku, ale w ogóle
mi to nie przeszkadzało. Są rozmowy, w których słowa się nie liczą. Widziałem,
jak się przytulają, i zazdrościłem. Wizyty zakochanych par są dla mnie zawsze
świętem. Z jaką czułością zwracają się do siebie. Każde słowo to pieszczota.
Cudownie być zakochaną parą. Po odejściu tych dwojga nie mogłem uwolnić
się od pytania, czy moi rodzice też tak zaczynali. Z taką delikatnością i taką
wrażliwością. A jeśli tak, to co stało się później? Kiedy zaczęli przeklinać się
nawzajem, łamać sobie nogi i ręce, i obwiniać jeden drugiego o to, że życie jest
takie gorzkie. Trudno mi uwierzyć, że moja mama przemawiała do ojca takim
pieszczotliwym i nieśmiałym głosem. Problem w tym, że nie mam kogo zapytać.
Nawet jeśli poproszę na przykład mamę, to sypną się na mnie przekleństwa,
którymi nie zdążyła obdarzyć mojego ojca. I ma się rozumieć, od razu wykluło
się we mnie pytanie, czy nie powinienem, gdy dorosnę, pominąć jednego etapu.
To znaczy nie głaskać, nie przemawiać czułym głosem, ale od razu przejść do
łamania rąk i nóg, od razu do przeklinania. Bo jeśli ten drugi etap jest tak czy
owak nieunikniony, po co marnować czas. Jest coś dobrego w zaczynaniu od
następnego etapu. Oszczędzamy sobie rozczarowań.
Wyryła mi się w pamięci zwłaszcza jedna historia dotycząca układów
między kobietami a mężczyznami. To historia Belli. Znałem ją jeszcze z po-
dwórza. Nigdy nie sądziłem, że dorośnie i stanie się kobietą jak wszystkie
kobiety. Zawsze była malutka, inne dziewczynki naśmiewały się z niej, z jej
chudości. Prawie jej nie widywano. Zawsze chowała się w jakimś kącie. Kiedy
wszystkie panny miały już chłopaków i dumnie paradowały z nimi za rękę po 155