Page 142 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 142

Zasypiam na łóżku w ubraniu. We śnie kłócę się z Bogiem. Twierdzi, że
           należy mu się więcej z łupu, nie dziesięć procent, lecz piętnaście. Tyle dostaje
           od wszystkich złodziei. Ja z kolei twierdzę, że umówiliśmy się na dziesięć pro-
           cent i nie jestem skłonny dorzucić ani grosza więcej, dopóki nie dowiem się,
           ile tak naprawdę dają inni złodzieje. Bóg się obraża. „Skoro mi nie wierzysz,
           gwiżdżę na ciebie, na twoje dziesięć procent. Mam aż nadto złodziei, którzy
           dadzą mi nawet połowę ze swojej kradzieży, a ty się spierasz o parę procent.
           Gwiżdżę na twoje procenty”.
             Budzi mnie świdrujący gwizd tuż przy uchu. Chusidel stoi koło mnie
           z małą walizką w ręku, ubrany w jasny garnitur, jak zwykle.
             – Chodź za mną. Ja wychodzę pierwszy. Idź za mną tak, jakbyś mnie nie
           znał.
             Skinąłem głową.
             Krążyliśmy po nieznanych mi ulicach. Może i znanych, ale w nocy nawet
           znajome rzeczy się zmieniają. W końcu Chusidel przystanął przed rzeźbionymi
           drewnianymi drzwiami.
             – Widzisz te drzwi? Na górze nad nimi jest małe okienko. Właź mi na plecy.
           Weź łom i wybij okienko. Uważaj, żeby się nie skaleczyć szkłem. Jak będziesz
           w środku, otwórz mi, ale staraj się robić jak najmniej hałasu.
             Głos Chusidla jest bardzo tajemniczy. Twarz ma napiętą jak sprężyna.
           Ruchy szybkie i miękkie jak u kota. Wszystko dzieje się dosłownie jak na
           filmie. Łom wędruje z jego ręki do mojej. Rzeźbione drewniane kwiaty
           nad drzwiami kołyszą się razem z cieniami drzewa nad nami. Zapominam
           o Chusidlu, zapominam o moim zadaniu i zamiast tego wyobrażam sobie,
           jak publiczność będzie oglądała moją twarz w tym słabym świetle. Wszyscy
           znajomi, którzy pójdą na ten film, na pewno zaczną się śmiać: „O proszę, to
           Awrum Lajb. Znamy go jeszcze z podwórza”.
             – Awrumie Lajb, zamyśliłeś się.
             Głos Chusidla jest pełen gniewu. Interesuje mnie teraz tylko jedna rzecz.
           Jak zachowałby się dzieciak z filmu. Na pewno otworzyłby drzwi od środka.
             – Awrumie Lajb, co z tobą?
             Chusidel dalej mówi do mnie ze złością, treści jego słów za bardzo nie
           rozumiem. Widocznie głos w filmie się zepsuł. Dzieciak z filmu się waha.
             – Chusidlu, drzwi są zamknięte od środka na dwa duże zamki.
             – No to je wyłam.
             – Nie wiem, jak to się robi.
    140      – Rozwal je, bo inaczej łeb ci rozwalę – cedzi przez zęby Chusidel. – Jak
   137   138   139   140   141   142   143   144   145   146   147