Page 133 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 133
Tłum śmierdział potem, kurczakiem i wódką. Kobiety także perfumami.
Od gorąca topniały im makijaże, czasami spływała namalowana ołówkiem
brew, płynęła, płynęła, aż spadła na policzek. Najzabawniejszy był los szminki.
Prawie wszystkim kobietom zniekształciła twarze. Niektóre wyglądały na
zapłakane, innym usta rozszerzyły się aż do uszu jak klaunom, u niektórych
połowa ust płakała, druga połowa się śmiała, innym szminka zmieszała się
z różem na policzkach, więc wyglądały jak Indianie.
W kącie siedział Hejnech „Pipki-z-mlekiem”, trochę podchmielony, z kie-
liszkiem wódki w ręku, i przyglądał się jej ze zdumieniem, jakby pytając, jak
do niego trafiła. Biały Heniek siedział z kilkoma nieznanymi mi osobami
i tłumaczył im, jaką rolę odgrywa Bóg na przyjęciach. Nie dosłyszałem,
jaka to była rola, ale publiczność z zapałem go oklaskiwała, rycząc pijackim
śmiechem. Kuchnię przejęły kobiety. Niektóre myły naczynia, inne mieszały
w garnkach. Nie widziałem Chawale. Ktoś powiedział, że źle się poczuła
i poszła się położyć do domu jednej z kobiet.
Szmil Grib powitał mnie krzykiem.
– Gdzie się podziewałeś?! Jak jesteś potrzebny, znikasz. Idź pomóc w kuchni.
– Nie pójdę. Nie jestem kobietą. Poza tym będę aktorem filmowym.
– Awrumie Lajb, mówiłem, żebyś nie pił wódki, za wcześnie zaczynasz,
do diabła.
Do diabła, dlaczego nikt mi nie wierzy? Gdyby, przypuśćmy, Szmil Grib
oznajmił mi: „Awrumie Lajb, postanowiłem zostać księdzem”, potrakto-
wałbym to postanowienie serio i wybadał szczegóły planu. Zapytałbym go
na przykład, ile zarabia ksiądz i czy ma obowiązek nienawidzić Żydów. Albo
spytałbym, czy nienawidziłby również mnie i czy wolno robić to z Chawale.
Koniec końców chcę tylko zostać aktorem, tymczasem on traktuje mnie jak
pijaka. Przysiągłem sobie, że jeśli będę miał syna i ten syn postanowi zostać
czymś, co w ogóle nie mieści się w głowie, nawet jak mi powie, że chce ho-
dować słonie w środku Łodzi, to wysłucham go i potraktuję całkiem serio.
I mam nadzieję, że do tego czasu nie zapomnę o złożonym sobie przyrzeczeniu.
Jestem pewien, że wielu dorosłych sobie to przyrzekało, ale co się po drodze
stało z tym ich przyrzeczeniem, nie mam pojęcia.
– Dobra. – Uśmiechnął się do mnie Szmil. – Nie jesteś kobietą. Jesteś
aktorem filmowym. Więc idź i przywitaj się z Maksem. Gówniarzu jeden,
nawet nie wiesz, jak on cię lubi.
Rozpierała mnie duma. Szuka mnie słynny Ślepy Maks we własnej osobie.
Ale trudno było się do niego dostać. Tłum mężczyzn słuchał go z nabożnym 131