Page 103 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Arie Aksztajn (Eckstein) - Ulica Dolna.
P. 103
je wóz rozjechał – dokładnie tak, jak to się przydarzyło Chanale, córce Zlaty,
która do dziś kuleje – żeby je świnie zżarły. Z rozpaczy wymyśliłem nawet
melodię piosenki podobną do tej o rebem Elimelechu, który włożył na głowę
36
okulary zamiast tefilin. On chyba też musiał się naobierać kartofli. Tylko ktoś,
kogo zmuszono do obierania tak wielkiej ilości kartofli, mógł być do takiego
stopnia roztargniony. W mojej piosence zamiast tefilin Elimelech wkłada sobie
na głowę placek kartoflany. Melodia i słowa strasznie denerwują Chawale. „Co
to ma znaczyć – placek na głowę zamiast tefilin? Ty szmondaku, dobrze, że
twoja matka tego nie słyszy”.
Śniadań staram się z nimi nie jeść. Nie mogę patrzeć, jak ich szczęki miażdżą
starannie każdy kolejny placek. Placek z chlebem, placek z kartoflami i pla-
cek z plackiem. Spoglądam na Chawale, która wydaje mi się bardzo dziwna.
Jak ona może opychać się kartoflami z plackiem? Niedługo zacznie wcinać
but z plackiem, skarpetę z plackiem, nawet koszulę z plackiem. Na znak, że
docenia moją pilność w obieraniu kartofli, kupiła mi Chawale prawie nowe
łóżko z cienkim siennikiem wypchanym sianem. Jest wielka różnica między
słomą i sianem. Wcześniej sypiałem na sienniku ze słomą i miałem uczucie,
że śpię na worku z gwoździami. Niech Bóg uchroni, żeby źdźbło takiej słomy
wam się wbiło. Raz mi się coś takiego zdarzyło. Pewnej nocy przyśniło mi
się, że jestem Jezusem, niech będzie wymazane jego imię i pamięć – tak mnie
uczyła mama, że jak wspomni się jego imię, zaraz trzeba dorzucić te słowa.
Wracając do rzeczy, śniło mi się, że jestem Jezusem i paru gojów dźga mnie
włóczniami w plecy i w nogi.
Puchowa pierzyna, którą się okrywam, cuchnie potem. Przede mną chyba
przykrywał się nią człowiek gruby i chory, który na pewno cały czas się pocił.
Mam nadzieję, że już umarł, bo inaczej być może musiałbym spać w łóżku
razem z nim. Czasem zdaje mi się, że gdyby to łóżko umiało pisać, napisało-
by całe księgi, i to nie tylko o sobie samym, ale i o posłaniu Chawale, które
znajduje się nade mną.
Każdy obrót ciała wytwarza osobne dźwięki. Jest dźwięk człowieka zmę-
czonego, dźwięk złych snów, dźwięk kogoś, kto nie może zasnąć. Z biegiem
czasu łóżko przejmuje ludzkie cechy. Ciało i łóżko rozwijają swój własny język.
Chawale przeważnie nie potrafi szybko zasnąć. Przed snem gada do siebie.
36 Rebe (jid.) – tytuł grzecznościowy używany przez chasydów w stosunku do przywódcy religij-
nego, zwanego cadykiem. 101