Page 17 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zofia Lubińska-Rosset - "Okruchy Pamięci".
P. 17
Zdarzyło się kiedyś, że okno w naszym pokoju nie było do-
statecznie zaciemnione. Tatę wezwano do siedziby Kripo, miesz-
czącej się w budynku parafialnym na tyłach kościoła Wniebowzię-
cia Najświętszej Marii Panny, skąd zwykle nie było powrotu. Tata
jednak wrócił do domu, choć dotkliwie pobity. Byliśmy szczęśliwi,
bo mogło skończyć się to aresztowaniem, a to już byłaby najprost-
sza droga do wysiedlenia z getta (tak eufemistycznie nazywano
drogę do zagłady!).
Dom opuszczało się wyłącznie od strony podwórza. Miesz-
kańcy gettowej strony ul. Urzędniczej bali się wyjścia z domu od
frontu, a więc na chodnik położony między domem a drutami,
11
gdyż pilnujący drutów wachmani potrafili strzelać do nich z naj-
bliższej odległości.
Na tym samym piętrze co my, po drugiej stronie klatki scho-
dowej, zamieszkali wspomniani już przyjaciele Rodziców pp. Welt-
frajdowie. Nie umiem powiedzieć, czy wprowadzili się tam razem
z nami, czy raczej po jakimś czasie, korzystając zapewne z pomocy
mojego Taty. Nasze mieszkania miały numery 49 i 51, ale który
należał do nas, już nie pamiętam. Dla mnie było najważniejsze, że
znowu byliśmy z Jurkiem blisko siebie.
Nauka
Po zamknięciu getta przez bardzo krótki okres (2 tygodnie?)
chodziłam do szkoły. Prowadzone tam zajęcia nie mogły przynieść
spodziewanego efektu, gdyż odbywały się w języku jidysz, którego
zupełnie nie rozumiałam (w domu mówiło się u nas wyłącznie po
polsku). Z nauki tej wyniosłam jedynie znajomość dwóch pierw-
11
Wachmann (niem.) – wartownik.
10