Page 12 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zofia Lubińska-Rosset - "Okruchy Pamięci".
P. 12

został zniszczony w czasie nalotu w pierwszych dniach wojny. Ta-
            kich przypadków w moim życiu, jak się później okazało, miało być
            więcej.  Trudno  mi  to  wyjaśnić.  Być  może  w  mającym  nastąpić
            ogromie nieszczęść były jednak momenty, gdy szczęście nas nie
            opuściło.
                 Nie byliśmy rodziną bogatą, ale  żyliśmy dostatnio, Rodzice
            okresowo zatrudniali pomoc kuchenną, miałam też nianię Franię,
            która się mną opiekowała. Mimo to uczęszczałam do przedszkola,
            co zaowocowało rolą Myszki Tralaliszki w przedstawieniu O Panu
            Tralalińskim Juliana Tuwima. Pamiętam, że uczyła mnie pacierza
            i często – chyba bez wiedzy Rodziców – chodziłam z nią do poło-
            żonego w pobliżu kościoła św. Krzyża.

                 Byłam  grzeczną  dziewczynką,  nie  sprawiającą  Rodzicom
            większych kłopotów, może poza tym, że byłam niejadkiem. Wyjąt-
            kiem były rosół z „chrytką”, czyli lanymi kluskami, oraz słodycze,
            których nigdy nie odmawiałam. Utkwiły mi w pamięci częste wy-
            pady z Tatą do znajdującej się w najbliższym sąsiedztwie (na rogu
            ul. Nawrot i ul. Piotrkowskiej) cukierni Józefa Piątkowskiego  na
                                                                      8
            pyszne ciastka! I jeszcze coś. Kiedy Tata wracał do domu po pracy,
            brał mnie na kolana i wyjmował z kieszeni pudełeczko z wizerun-
            kiem małego białego pieska, z którego po odpowiednim naciśnię-
            ciu wysuwała się na psim języku miętowa pastylka. Dostawałam
            zawsze jedną, chociaż oddałby mi wszystkie naraz, ale w tym przy-
            padku  najważniejszy  był  sam  rytuał.  Rozczulającym  wspomnie-
            niem z tego okresu jest założona dla mnie przez Rodziców ksią-
            żeczka oszczędnościowa PKO, na którą co miesiąc wpłacali 8 zło-
            tych.
                 W  tym  czasie  najważniejsza  jednak  była  dla  mnie  przyjaźń
            z Jurkiem  Weltfrajdem.  Jurek  był  synem  najbliższych przyjaciół
            moich Rodziców pp. Racheli i Jakuba Weltfrajdów. Był ode mnie




            8
              Jedna z dwóch – obok „Ziemiańskiej” – najbardziej znanych cukierni w Łodzi, w la-
            tach 30. Obie należały do tego samego właściciela, Józefa Piątkowskiego.


                                                                         5
   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16   17