Page 22 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Zofia Lubińska-Rosset - "Okruchy Pamięci".
P. 22
dzie widniał napis „cyrulik”. Nie znałam wówczas tego określe-
16
nia . Droga ta była krótsza i bezpieczniejsza, bo prowadziła głów-
nie podwórkami. A nade wszystko tylko raz narażała na ryzyko
bezpośredniego kontaktu z wachmanami i niepewność, kiedy ze-
zwolą oni na przejście przez bramę (zwykle musiała się zebrać
większa grupa osób).
W resorcie początkowo przydzielono mnie do wyplatania war-
koczy ze słomy, które były elementem butów słomianych dla woj-
ska niemieckiego na froncie wschodnim. Była to jednak praca po-
nad moje siły i wkrótce zostałam przeniesiona do biura, gdzie peł-
niłam obowiązki gońca. Biegałam z poleceniami między budyn-
kami resortu. Gdy i w tej roli okazałam się mało przydatna, zała-
twiono mi przyjęcie do szkółki krawieckiej na ul. Młynarskiej. Póź-
niej otrzymałam pracę w resorcie krawieckim przy ul. Franciszkań-
skiej (Franzstrasse) 13/15, gdzie chyba szyto mundury dla wojska.
Moim zadaniem było przynoszenie nici, zbieranie ścinków i ogólna
dbałość o porządek. Jak długo pracowałam w poszczególnych re-
sortach, nie pamiętam. W każdym z nich raz dziennie dostawaliśmy
porcję wodnistej zupy, w której pływały kawałki brukwi, rzadziej
ziemniaków, a i tak był to najważniejszy punkt dnia.
Głód
Do dziś pamiętam dominujące przez cały czas uczucie głodu.
Zapytano mnie kiedyś, jak się odczuwa głód, którego nie ma czym
zaspokoić? Nie umiem tego opisać w sposób zrozumiały dla ko-
goś, kto sam tego nie przeżył.
W pierwszym okresie byłam nadal – jak i przed wojną – nie-
jadkiem. I nie pomagały tłumaczenia, że muszę jeść, aby być
16
Cyrulik zajmował się zawodowo goleniem, kąpaniem, ale też wyrywaniem zębów.
15