Page 77 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Naród Zatracenia.
P. 77
Jakież było moje zdumienie,
gdy pewnego już zimowego
dnia zauważyłem
na ulicy ciotkę! Poszedłem
za nią do wielkiej noclegowni
dla przyjezdnych,
podsłuchiwałem jej płacze
i rozmowy i dowiedziałem się,
skąd się tu wzięła.
Tuż przed wojną wyjechała
z Esterką do Luksemburga,
„do rodziny”, a dwa miesiące
temu Niemcy przywieźli
je z powrotem! Mówiła jeszcze
dużo innych rzeczy,
ale ja chciałem wiedzieć tylko
jedno: gdzie jest teraz
Esterka. O tym jednak ciotka
długo nie wspominała.
— Dla mnie Estera umarła
— powiedziała dopiero po kilku
dniach do znajomej z transportu
i zalała się łzami.
Od razu pobiegłem na cmentarz,
Jesienią zaczęły przyjeżdżać do getta choć wszyscy byli Żydami, często ale nie mogłem znaleźć grobu
duże transporty Żydów z Austrii, nie mogli się ze sobą porozumieć, ukochanej siostry. Spotkałem
Czech, Luksemburga i Rzeszy. jak gdyby ktoś pomieszał im języki. jednak grabarzy. Rozmawiali
Byli inni niż miejscowi – bogaci, o nowej asystentce i tłumaczce
przywykli do luksusu, wykształceni. Przybysze nie byli lubiani. Prezesa, która „podobno
Przypomniała mi się wieża Babel, Miejscowi mówili, że tamci pomaga ludziom”.
bo na ulicach słyszało się teraz zadzierają nosa, odbiorą im pracę Nazywała się Estera Rum!
wiele różnych języków, a mieszkańcy, i chleb.
76 77