Page 32 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Naród Zatracenia.
P. 32

Kilka dni później
                                                                                                                                                          w sierocińcu zjawiła się
                                                                                                                                                           policja, żeby „wyjaśnić
         Którejś nocy,                                                                                                                                       sprawę”. Okazało się,
         gdy Sara długo siedziała                                                                                                                     że Prezes ma kilku wrogów,
         w gabinecie Prezesa,                                                                                                                         którzy skorzystali z okazji
         zrobiło mi się ciemno przed                                                                                                                     i zaczęli rzucać na niego
         oczami. Skończyłem                                                                                                                            podobne podejrzenia, jak ja.
         dziewięć lat i musiałem                                                                                                                       Zostało wszczęte śledztwo.
         pokazać, że nie jestem
         już taki bezsilny, jak
         kiedy ciotka oddała mnie
         do sierocińca.
         Źle życzyłem kolegom,
         którzy nazywali mnie
         niedojdą i niemową
         i wyśmiewali się ze mnie,
         ale tego starca chciałem
         zobaczyć w żywych
         płomieniach, jak Ruma.







                                          List wrzuciłem do skrzynki następnego
                                          dnia, gdy poszliśmy na wycieczkę
                                          do parku. Często pomagałem w kuchni
                                          i kiedyś, rozpakowując śledzie z gazety,
                                          przeczytałem, że policjanci zabrali
                                          do więzienia pewnego nauczyciela,
                                          który dotykał swojej uczennicy, a ona potem
                                          miała różne kłopoty i w końcu umarła
                                          w szpitalu.

         32                                                                                                                                                                     33
   27   28   29   30   31   32   33   34   35   36   37