Page 87 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 87

Cisza dudniła w uszach. Z migotliwego stawu szła mu naprzeciw Szulamis…
             Narzeczona Kajla w białej sukni ślubnej, wilgotnej od łez księżyca… czy może
             Binele z rozpuszczonymi włosami? Był jej niewolnikiem, był niewolnikiem miło-
             ści, modlił się do niej: „Jesteś piękna, ukochana moja. Twoje oczy są jak wiśnie,
             a twoje włosy jak sznury bocianów…”
                Było mu ciężko na sercu… Gdzieś… gdzieś miłość łączyła się z ponownymi
             narodzinami i ze śmiercią. Obawiał się obu i do obu go ciągnęło.
                Coś się z nim działo. Zaszła jakaś zmiana. Moc ciała, siła, którą poczuł w sobie,
             miała związek ze strasznym drżeniem, które go często opadało, a także z na-
             pięciem, które czuł w sobie – potrzebą czynienia rzeczy gwałtownych. Raz czuł
             w sobie dobroć i łagodność, innym razem obcość wobec wszystkiego i nienawiść
             do siebie. Coś w jego sercu pękło na zawsze i dopiero teraz naprawdę stało się
             całością. Dręczyło go pytanie stare jak świat, ale nie mógł go zadać, ponieważ
             nie potrafił nadać kształtu swoim myślom. Pytanie to było w nim niczym wielki
             znak zapytania.
                Przyszło mu do głowy, że to Pieśń nad pieśniami uczyniła go tak niespokoj-
             nym. Postanowił więc, że nie będzie już otwierać tej księgi. Ale chwilę później
             mruknął do siebie zdecydowanie: „A właśnie, że ją otworzę. Zębami i pazurami
             wydobędę się z chaosu!”
                Pewnego wieczoru Abraszka znalazł Jankewa w rogu za domem i usiadł
             obok niego.
                – Co tak zawzięcie studiujesz? – zapytał.
                Jankew zatrzasnął okładki książki.
                – Nic – odpowiedział krótko. – Tak sobie zaglądam.
                – A do czego tak sobie zaglądasz?
                – Zaglądam… tak po prostu.
                – Chciałbym wiedzieć, do czego zaglądasz tak po prostu.
                – Do Pieśni nad pieśniami.
                – To otwórz i poczytaj ze mną odrobinę – zaproponował Abraszka.
                – Wcześniej musisz przestudiować wiele innych rzeczy – Jankew poczerwieniał.
                – Sam powiedziałeś, że gdy byleś w moim wieku, każdego piątku przed Pe-
             sach , studiowałeś w chederze Pieśń nad pieśniami.
                 46
                – No, ale nic nie rozumiałem.
                – To chcę zobaczyć, czy i ja nic nie rozumiem. Co ci szkodzi?
                Jankew niepewnie kartkował księgę i zatrzymał się na dobrze znanej stro-
             nie.
                – No, wiesz przecież, że to jest pieśń, która napisał król Salomon – zaczął
             objaśniać. – Pieśń o miłości Stwórcy do ludu Izraela… Taki rodzaj przypowieści.



             46   Pesach (hebr.) – święto w judaizmie należące do tzw. świąt pielgrzymich upamiętniające wyjście
                Żydów z niewoli egipskiej.                                         87
   82   83   84   85   86   87   88   89   90   91   92