Page 86 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 86
w twarz – z brzydotą prawdy. I pragnął, aby ta właśnie brzydka prawda była
tak odrzucająca, iżby mógł się z niej otrząsnąć i raz na zawsze uwolnić od jej
pragnienia.
Ale zdarzyło się, że kiedy tak się męczył, aby zerwać kolejne zasłony z Pie-
śni nad pieśniami, z jego ust wyrwało się westchnienie-afirmacja „bom chory
z miłości…” 42
Zawładnęło nim niejasne przeczucie Szulamis . Jego umysł rozsadzały ob-
43
razy, wizje i zjawy. Ledwo mógł powstrzymać łzy i drżenie, łkała w nim tęsknota.
Chciało mu się płakać nad zapierającym dech w piersiach splendorem, który
znalazł – pod osłoną piękna.
„Luby mój już był, odszedł i znikł…” – słyszał w sobie muzykę słów. „Luby
44
mój podobny do sarny albo do jelenia młodego” .
45
W tym momencie młody jeleń uświadomił sobie jasno, że uciec może tylko
ciałem, ale gdzie nie ucieknie, zabierze ze sobą więzienie bez krat, jakim jest
jego własne jestestwo, od którego nie ma ucieczki. Tym samym stało się również
oczywiste, że nie ucieczki od cierpień szukał, lecz chciał, aby cierpienia stały się
światłem, które rozjaśni mu więzienie własnego „ja”.
Im więcej godzin spędzał, studiując Pieśń nad pieśniami, tym lepiej ją widział.
Każda litera stawała się takim wyraźnym obrazem, że mógł go dotknąć czubkiem
palca. Aż nie musiał otwierać już księgi, bo Pieśń recytował z pamięci.
Przebudził się w środku nocy i ujrzał ściany swojej bielonej wapnem alkowy.
Obleciał go strach. Wygodny siennik wydał mu się zbyt twardy. Słuchał wiewiórek,
które w swojej norze na strychu gryzły deski, wsłuchiwał się w łopot żaglowego
płótna w skrzydłach wiatraka. Zsunął się z posłania i podszedł do okna. Czarna,
a mimo to przejrzysta gęstość rozciągała się u stóp góry.
W dole, daleko, spało miasteczko Bociany. Tam na poddaszu, pełnym zapachu
z ogrodu zakonnic, w starych wielkich łóżkach spały matka i siostra. Jego ciało
i jego krew. Jak bliskie mu były? Co było miarą bliskości? A ta obca dziewczyna –
Binele, której obraz rysuje się w jego pamięci rozświetlony księżycowym srebrem,
jej rudawy warkocz niczym snop światła spadającej gwiazdy – jaki związek miała
z pojęciem bliskości? Co ze sobą zabrała, znikając z jego nieba? Co takiego mu
zostawiła – jeśli jej obraz tak wyraźnie jaśniał w nocnej ciemności?
Słyszał, jak wiatr szepcze w skrzydłach młyna: „O, jakaś ty piękna, przyjaciółko
moja. Zielone jest nasze posłanie, naszym stropem – mały, butwiejący daszek.
Naszym domostwem – wilgotne ściany stodoły w czasie gwałtownej ulewy…”
42 W oryginale to wypowiedź Oblubienicy: bom chora z miłości (Pnp, 2: 5), tł. Izaaka Cylkowa.
43 Szulamis (Szulamitka) – bibilijna oblubienica z Pieśni nad pieśniami.
44 Pnp 5: 6, tł. Izaaka Cylkowa.
86 45 Pnp 2: 9, tł. Izaaka Cylkowa.