Page 73 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 73
słowa w jidysz, za grosz nie interesowało życie w Bocianach. Ledwo zauważała,
że sama w nich mieszka. W myślach nieustannie spędzała czas w stolicach „Eu-
ropy”. I choć nigdy w życiu nie była dalej niż w Sielcach, z gazet męża dokładnie
wiedziała, co nosi się w „Europie” i co grają w tamtejszej operze. Córce sielec-
kiego kupca, który nie tylko zrzucił kapotę i obciął pejsy, ale również uwolnił się
od wielu innych „słabości” swojej rasy i pragnął stać się członkiem społeczności
nieżydowskiej, wszystko to, o czym opowiadała felczerowa, wydawało się obce
i dziwne, a nade wszystko – nudne.
Starała się więc poprowadzić rozmowę na interesujące ją tematy, mówiąc:
– W Europie mężczyźni również noszą brody. Ale jakie! Broda to przecież
najpiękniejszy i najbardziej elegancki atrybut męskiej sylwetki!
Następnie rzuciła niezadowolone spojrzenie na swojego łysego męża. Po-
sługiwała się elegancką warszawską polszczyzną, podczas gdy felczerowa
odpowiadała jej w jeszcze piękniejszej i elegantszej polszczyźnie krakowskiej.
Rozmowa pomiędzy obiema paniami w ogóle się nie kleiła. I choć obie damy
trzymały się wszelkich zasad etykiety, było jasne, że nie znoszą się wzajemnie.
I w rzeczy samej – rozmowa po niedługim czasie zgasła jak płomień w lampce
oliwnej.
I tak było aż do chwili, kiedy felczerowa ożywiła się, usłyszawszy rozmowę
mężczyzn. Zdjęła z głowy chusteczkę i bezceremonialnie przyłączyła się do nich.
Łysy pisarz, gospodin Fajfer, wykładał właśnie w mocno zgermanizowanym
jidysz swoją teorię na temat „totalnej asymilacji” jako jedynej opcji dla narodu
żydowskiego – który wcale nie był narodem, lecz religijną sektą, fanatyczną
i ciemną, nie mającą pojęcia o postępie, żyjącą i „myślącą” w dzisiejszych cza-
sach tak samo jak dwa tysiące lat temu.
Rozwijanie takich teorii w tym towarzystwie, w dodatku w domu gospodarza,
który nosił jarmułkę i spod którego kwiecistej bonżurki wystawały frędzle małe-
go tałesu , wymagało wielkiej osobistej odwagi. Ale łysy pisarz chciał walczyć
16
o swoje przekonania, a tu, na werandzie u reb Fajwla, było jedyne miejsce, gdzie
każdego szabasu po południu mógł dowodzić swojej waleczności. Reb Fajwel
należał bowiem do tego typu ludzi, którzy nie obawiają się słuchać, a przy tym
również bardzo lubił odpowiadać na tego typu wyzwania.
– Moi drodzy, nie do wiary, że dziś – kontynuował Herr Fajfer – w czasach
automobili i bezkablowego telegrafu, kiedy w Europie korzysta się z osiągnięć
najnowocześniejszej techniki i cywilizacji, w samym sercu najbardziej postępo-
wego kontynentu na świecie, żyje społeczność stojąca na tak niskim poziomie
kultury. A winne temu, moi drodzy, jest kurczowe trzymanie się staroświeckiego
sposobu ubierania się, staroświeckiego systemu wychowania, budowanie życia
16 Frędzle, inaczej cicit, są częścią tałesu – prostokątnej chusty nakładanej na głowę podczas modli-
twy. Pobożni Żydzi noszą pod ubraniem także mniejszy, codzienny talit katan. 73