Page 68 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 68
mu oczy . – Biada mi – jęczała, zupełnie jak nie ta sama Cyrele, którą była na
10
co dzień. – Był u tego złego człowieka, i to do tego w niedzielę w nocy, a tu drogi
pełne pijaków i wilkołaków!
Reb Fajwel tak gwałtownie puścił Jankewa, że ten nieomal się przewrócił.
Młynarz skoczył za nim, złapał go za rękaw, po czym zaczął energicznie wyma-
chiwać mu palcem przed nosem:
– Nie ma z ciebie pożytku, słyszysz, Jankewie? Do diabła, nie ma z cie-
bie pożytku! – i znowu zaczął potrząsać klapami ubrania chłopaka, aż się
nieco uspokoił i zakończył: – O nie, nie zostaniesz u mnie. Spakujesz się
i wynocha!
– Nie, nigdzie nie pójdzie! – Abraszka podskoczył jak oparzony. – Pójdę ra-
zem z nim! – I w tym momencie dopadł do reb Fajwla z naburmuszoną twarzą
i zaciśniętymi pięściami: – Tati, pamiętaj… Jeśli, tati… zabiję cię!
Cyrele złapała się za głowę, a Jankew i reb Fajwel wykrzyknęli równocześnie:
– Swojego tatę?
Reb Fajwel chciał złapać Abraszkę, ale Cyrele pociągnęła go do przodu.
– Hańba i wstyd! – złościła się na chłopca.
Wszyscy pozostali szli za nimi. Jankew, który z boku samotnie piął się w górę,
widział, jak Fredzia żegna się nieustannie, powtarzając w jidysz: „Abi zej zenen
do, Got zaj dank!” .
11
Przez noc reb Fajwlowi minęła ochota, by wyrzucić Jankewa i nazajutrz odnosił
się do niego tak, jakby nigdy nic się nie stało.
2
Jankew i Abraszka kontynuowali swoje niedzielne przejażdżki na Susim. Ale na
przyjemność wspólnej jazdy kładła się cieniem obawa, że jeśli coś się wydarzy,
to reb Fajwel w końcu spełni swoją groźbę i odeśle Jankewa. Z powodu tej wspól-
nej obawy spacery stały się jeszcze ważniejsze, a Jankew i Abraszka poczuli się
jeszcze bardziej ze sobą związani.
Dość szybko Abraszka nauczył się sam jeździć na koniu. Wróciwszy do domu
ze spaceru paradował na Susim przed ojcem. Objechał całe podwórze, a wszyscy
– mali i duzi, jak i sam reb Fajwel – przyglądali się temu w uciesze, bijąc brawo
i wołając za nim: „Mołodiec! Mołodiec!” 12
10 Według staropolskich zabobonów jedym ze sposobów zdjęcia złego uroku z dziecka jest kilku-
krotne oblizanie mu oczu (niekiedy czoła).
11 (jid.) Bogu dzięki, że już tu są.
68 12 Mołodiec (ros.) – zuch