Page 70 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 70
– Tylko twój i nikogo innego. No, chodź już tutaj!
Zamiast podbiec do ojca, Abraszka puścił się galopem, krzycząc:
– Jankewie, Jankewie! Mam źrebaka!
Jankew wychylił się zza domu, a wówczas chłopiec podbiegł i pociągnął go
do płotu, gdzie źrebak skubał kępę trawy.
– No, widzisz teraz, jakiego masz dobrego tatę? – zadowolony Jankew głaskał
źrebaka po szyi. Reb Fajwel często mu się skarżył, że Abraszka nie traktuje go
jak syn powinien traktować ojca, więc Jankew starał się wpłynąć na uczucia
małego. – Jak nazwiesz swojego źrebaczka, co? – zapytał chłopca.
– Co to znaczy – jak go nazwę? – Abraszka powtórzył pytanie przyjaciela. –
Będzie się nazywał Susi ben Susi !
13
Abraszka i Susi ben Susi byli nierozłączni. Chłopiec spędzał w stajni całe
godziny, ucząc się od parobków, jak obchodzić się z koniem. Sam karmił swojego
źrebaka, sam go czyścił i mył. Tak wiele myślał o koniach, że nawet w czasie nauki
z Jankewem wyskakiwał z „końskimi pytaniami”, jak na przykład, czy konie myślą,
czy mają duszę, czy koń naprawdę potrafi kochać człowieka i dlaczego Mesjasz
nie przybędzie na koniu, lecz na ośle? I nawet gdy dotarli do komentarzy, które
Abraszka zwykle bardzo lubił podważać i zastępować własnymi, tym razem nie
wykazywał nimi najmniejszego zainteresowania.
– Będziesz miał końską głowę! – Jankew tarmosił jego krótkie, potargane włosy.
– O, popatrz, grzywa mi już rośnie! – Abraszka złapał się za pejsy. Mrugnęli
do siebie łobuzersko, po czym zakończyli naukę i wyszli na zewnątrz.
W piątkowy wieczór Jankewowi udało się zajrzeć do domu matki, jednak
już następnego dnia wczesnym rankiem pospieszył do młyna, aby wziąć udział
w szabasowym posiłku i wysłuchać wszystkich nowinek, którymi raczyli się reb
Fajwel i jego goście.
Na stole stały srebrne kandelabry. Rubinowe wino lśniło w karafkach
otoczonych srebrnymi kielichami, kryształowymi szklankami i kloszami, rów-
nież porcelanowy, pozłacany serwis i srebrne sztućce błyszczały odbijając
światło.
Długa Cyrele włożyła szabasową suknię z czarnego jedwabiu ozdobioną
białymi falbankami i perłami, a w jej peruce, spiętej na karku w kok, również lśniły
szpilki z perłami. Siedziała naprzeciwko reb Fajwla, który zajmował ojcowski fotel
u szczytu stołu. Spod jego atlasowej kapoty wyglądała biała koszula, a jedwabna
jarmułka lśniła, igrając ze światłem, które wlewało się przez okna ze wszystkich
stron. Skupiona twarz promieniała, rozpalona szczególnym szabasowym żarem.
Z wyrazem szlachetnej tęsknoty w oczach szukał wzroku żony. Po obu stronach
ojca i matki usadowiły się dzieci, a także goście oraz Jankew. I choć nie mieli
oni udziału w owym zabawnie podniosłym napięciu, jakie panowało między reb
70 13 Susi ben Susi – Susi, syn Susiego, tradycyjne określenie tożsamości poprzez dodanie imienia ojca.