Page 63 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 63
– Ale pamiętaj, że jeśli coś się stanie małemu, to ci dopiero pokażę!
A jednak jego ostrzeżenie brzmiało inaczej niż wówczas, we młynie. Bo po
prostu narażanie dziecka na niebezpieczeństwo nie miało według Fajwla żadnego
sensu. Co innego, gdy dziecko mogło się czegoś nauczyć – wówczas ojciec musiał
ryzykować. Reb Fajwel nie chciał, aby jego synowie wyrośli na niezdary i bardzo
go bolało, że starszego syna Szlojmego, którego z mieszaniną czułości i kpiny
nazywał „Profesorkiem”, ominęły takie pragnienia. Szlojme lubił przesiadywać
cały dzień ze swoją książką, nie oddalając się od Cyrele.
– Jedźcie spokojnie! – wołał reb Fajwel za Jankewem i Abraszką, gdy na
grzbiecie Susiego powoli zjeżdżali z góry.
– Spokojnie, spokojnie! – Abraszka zachwycony pokpiwał z ojca. I gdy tylko
znaleźli się na szerokiej alei topolowej, dopiero zaczął pokrzykiwać z radości.
– Szybciej, Jankewie! Pogoń go! Wio, Susi, dawaj szybciej, Susi!
Dobrze było, choć w zupełnie inny sposób, mieć Abraszę przy sobie. Wraz
z koniem stanowili trzy ciała o jednym pulsie i tych samych emocjach. Jankew
wzdychał z radości, potem mruczał, a wreszcie zaczął podśpiewywać melodię
jakiegoś nigunu . Mały szybko przyłączył się do śpiewania, wydając nieokiełznane
4
dźwięki. Nigun zamienił się w melodyjne pokrzykiwanie, a w końcu we wrzask
z całych sił – zwycięski, nieskrępowany, swobodny. I wydawało się, że podkowy
Susiego stukają do taktu tego dzikiego śpiewu, a koń, niczym w religijnej ekstazie,
podnosi i opuszcza grzywiastą głowę nie tyle rżąc, co pokrzykując wraz z nimi
z zachwytem.
Pozwolili koniowi zabrać ich, dokąd go oczy poniosą. Gdy się zmęczyli, prze-
rwali galop i zaczęli pogwizdywać, mruczeć, aż zamilkli.
Aż Abraszka powiedział:
– No, zacznij już opowieść, szybciej!
Jankew zaczął opowiadać. Podkowy Susiego dźwięczały coraz ciszej, a jego
bieg zamieniał się w powolny kłus. Koń delikatnie kiwał grzywiastą głową, jakby
chciał potwierdzić prawdziwość każdego słowa, które wychodziło z ust Jankewa.
Historie opowiadane przez Jankewa w czasie konnej jazdy były całkiem
inne niż te, które opowiadał w czasie spacerów. Opowieści „w galopie” mówiły
o ogromnym męstwie, „sile i odwadze”. Traktowały o bohaterach, którzy tak
lekko potrafili pokonać najgłębsze otchłanie prześladowań i nieszczęść – jak
lekko kłusowało się na Susim.
– A teraz… – Jankew ciągnął swoją śpiewną opowieść – tak jadąc na koniu,
całkiem opuszczamy cielesny świat i wjeżdżamy prosto w ten ukryty. Widzisz…
widzisz, jak kołyszą się drzewa? One już zupełnie przemieniły się w… czystą
duchowość. To, co widzisz, to już nie są drzewa… lecz ich dusze.
4 Nigun – żydowska religijna pieśń oparta na powtarzalnej melodii i improwizacji, śpiewana najczę-
ściej w grupie. 63