Page 38 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 38
też na własne oczy zobaczyć Szaję Magnata. Widziałam go tam, przysięgam!
– Nie chcę nikogo oglądać! – Binele odciągała ją coraz dalej od knajpy.
– Co jest? – Cypora popatrzyła na nią badawczo. – Wiesz, kim jest Szaja
Magnat? To jest przecież knajpa Szai Magnata, oby połamał wszystkie gnaty.
Szaja Magnat zwie się Magnatem, bo stał się magnatem, gdy zrobił majątek,
prowadząc po cichu monopolkę u siebie na podwórku, w piwnicy . Poza tym tam,
39
z tyłu, za knajpą, prowadzi na czarno domek karciany, oby tak sam sczerniał.
I nie obstawia się tam dwójek, nie bój się. Tam obstawia się majątek! Śmietanka
Bałut, najtęższe głowy złodziejskiego fachu i najwięksi handlarze ptasząt, którzy
wysyłają je, to znaczy dziewczyny, aż do Argentyny, grają tam sobie w oczko.
Do Szai Magnata, oby tak już zagrał w oczko z samym aniołem śmierci, należą
wszystkie wesołe domki na Fajferówce, oby tak już należał do niego grób na
cmentarzu. Każdego poniedziałku i czwartku robi eksmisje. Dobrze, że na tym
świecie są Berl Król i Mojsze Sokrates, dobrze, że są na świecie cocjaliści, którzy
ujmują się za ubogimi ludźmi! Przed nimi dwoma Szaja Magnat drży jak ryba
w wodzie, oby go już wreszcie jakaś ryba pożarła.
Cypora nie zdążyła wypowiedzieć wszystkich znanych sobie przekleństw pod
adresem Szai Magnata, gdy z tyłu, właśnie z jego knajpy, dały się słyszeć jakieś
dzikie wrzaski, dźwięki rozbijanego szkła i łamanego drewna. Ulica ruszyła pędem.
– Biją się! – wołano ze wszystkich stron, a tłum spacerowiczów rzucił się
w kierunku knajpy.
Cypora i Binele ujęły się za ręce i też pobiegły z powrotem, podniecone i cie-
kawe. Przepychały się przez tłum, aby być jak najbliżej sceny, na której rozgrywał
się spektakl.
– Idźcie stąd! Zróbcie drogę! – wrzeszczał wniebogłosy jakiś człowiek z ferajny
z podwiniętymi rękawami.
Czyjeś ręce splotły luźne paski zasłonki i rozsunęły je na bok jak dwa długie
warkocze. Wkrótce wyniesiono ze środka zakrwawionego osobnika, a za nim
kolejnego. Ludzie z ferajny położyli rannych przed drzwiami i zaczęli się nawza-
jem nawalać. Z knajpy wybiegli następni rozgrzani chłopcy i przeskoczywszy
ciała rannych, z zaciśniętymi pięściami rzucili się na tych pierwszych. Wkrótce
na ulicy wił się wrzeszczący kłąb rak, nóg, czerwonych twarzy, sapiących ust, na
które wystąpiła ślina. Tłum spacerowiczów odsunął się, gapiąc się pożądliwie.
Wszyscy aż otworzyli usta z ciekawości.
W tym ścisku Binele zgubiła Cyporę. Unieruchomiona pomiędzy gapiami
poczuła ręce pełzające po jej ciele. Wyrwała się, po czym torując sobie głową
39 Powieść Chavy Rosenfarb jest mieszaniną fikcji i prawdy. Wśród bohaterów wymyślonych jest też
wiele postaci autentycznych. I tak jest z Szają Magnatem (wł. Szaja Zylberszac), który miał kamie-
nicę i domy uciech przy ul. Młynarskiej. Tu w opisie rozpoznawalne są także inne znane w Łodzi
38 postaci, przede wszystkim Ślepy Maks (wł. Menachem Bornsztajn).