Page 272 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 272

Miała na sobie białą sukienkę w kwiatki, tak zwaną chłopkę, do tego na głowie
           słomiany kapelusz z wieńcem sztucznych kwiatów wokół ronda. Spoglądała ku
           scenie pod gołym niebem, na której trupa teatralna odgrywała przedstawienie.
           Jankew śledził jej rozpromienione spojrzenie podążające za szczupłym chłopakiem,
           który wraz towarzyszami odgrywał na scenie fragment Grojse gewins . Poznał,
                                                                    39
           że to narzeczony Binele. Jego wzrok znów powędrował w jej stronę, wpatrywał
           się w kawałek jej karku i pleców wyłaniających się spod uniesionych warkoczy
           i wycięcia w sukience, przesłoniętych jasnym cieniem przez słomkowy kapelusz.
           Zastanawiał się, czy ta para jest już po ślubie. Z jej rozpromienienia, delikatnej
           kobiecości profilu emanował cichy spokój i zaspokojenie, więc Jankew rzekł do
           siebie: „Jest jej dobrze… Wygląda na szczęśliwą…” – i przesunął się dalej.
             Jeszcze raz zobaczył ją jesienią, w czasie strajku włókniarzy, kiedy demon-
           stracja strajkujących pracowników maszerowała obok sklepu. Jankew podbiegł
           do drzwi, aby zerknąć – i zobaczył Binele maszerującą zdecydowanym krokiem,
           z wypiętą piersią, ramię w ramię z rzędem robotników i robotnic. Śpiewała z siłą
           i przejęciem. Przyszła mu na myśl instruktażowa rozmowa, którą kiedyś z nią odbył.
             Nagle na ulicy zrobił się tumult.
             Pan Moris zawołał do Jankewa:
             – Panie Polin, proszę wejść do środka, zamykamy! – i zadzwonił kluczami
           jak dzwonem bijącym na alarm.
             Jankew jednak zamiast wbiec do sklepu, wybiegł na ulicę. Przyczyną tumultu
           w pochodzie demonstrantów było to, że jedna grupa robotników maszerowała
           za szybko i niemal wpadała na inną. Przednie szeregi zaczęły iść szybciej, aby
           zrobić miejsce dla następnych. Jankew wepchnął się między szybko maszerujące
           rzędy, szukając Binele.
             – Jankewie! – wydała z siebie rodzaj triumfalnego okrzyku, gdy tylko dostrze-
           gła go z daleka oddzielonego od niej rzędami głów. Chciał przedrzeć się do niej
           przez mocno zwarte szeregi, ale w żaden sposób nie dawał rady, bo strumień
           ludzi niósł go wciąż naprzód. W końcu udało mu się nieco zbliżyć w jej kierunku.
             – Co słychać u ciebie? – usłyszał, jak woła do niego.
             – Pracuję w sklepie Hitlmachera! – odkrzyknął z głową odwróconą do tyłu,
           podczas gdy tłum pchał go do przodu.
             – Co mówisz? – nie usłyszała, ponieważ demonstranci zaczęli śpiewać
           Czerwony sztandar .
                           40
             – Jest niewolnikiem u burżujów! Pracuje u Hitlmachera – wesoły chłopak
           idący za nim zrozumiał jego słowa i, krzycząc, przekazał Binele.
             – Precz z Hitlmacherem, krwiopijcą! – podchwycił kolejny robotnik.


           39   Dos grojse gewins (jid.) [Wielka wygrana] – utwór Szolem Alejchema.
           40   Czerwony sztandar – rewolucyjny hymn polskiego proletariatu, pierwotnie pieśń szwajcarskich
    272      anarchistów.
   267   268   269   270   271   272   273   274   275   276   277