Page 260 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 260

W końcu doczekał się, że panna Polcia zaczęła czytać Treny na śmierć Urszuli .
                                                                           23
           Przysunął się bliżej talerza, z wielkim poruszeniem wsłuchiwał się w tragiczne
           strofy, a w międzyczasie wpychał do ust jedno ciastko za drugim. Starał się nie
           myśleć, czy zachowuje się odpowiednio, czy nie. Owładnęło nim bezgraniczne
           pożądanie ciasteczek i kiedy talerz zaczął świecić pustkami, jego serce napełniło
           się nieopisanym smutkiem.
             Kiedy panna Polcia podniosła oczy znad książki, Jankew odwrócił głowę.
             Ku jego zaskoczeniu dziewczyna zawołała:
             – Widzi pan, jaki mamy podobny gust? Ja też uwielbiam czekoladowe ciastka!
             W tej chwili Jankew polubił ją.
             – Mają niebiański smak! – wykrzyknął.
             – W taki razie trzeba przynieść więcej! – Polcia rozentuzjazmowała się.
           Chwyciła pusty talerz i w samych podkolanówkach wybiegła z pokoju. Wkrótce
           wróciła z górą ciastek na talerzu. – Niech pan je! – zachęciła go i sama też
           chwyciła ciastko.
             Jankew bez ceremonii wziął się za ciastka. W końcu stwierdził mimochodem:
             – Musi mi pani to wszystko przeczytać raz jeszcze, ponieważ… mój polski
           jest gorszy niż myślałem.
             Chętnie na to przystała. Zaczęła czytać i objaśniać. Tragiczna, czysta miłość
           ojca do zmarłej córeczki, która siłą poezji przetrwała poprzez wieki. W innej
           sytuacji Jankew z pewnością wczułby się mocno w ten liryczny wyraz ludzkiego
           cierpienia. Ale teraz bardziej niż same strofy chłonął uszami dźwięk śpiewnego,
           płynnego głosu panny Polci. Jej głos, podobnie jak czarne, opadające włosy,
           posiadał mroczne refleksy, które odciągały jego uwagę od kaskady smutnych
           słów. Było coś jeszcze, co przeszkadzało mu skoncentrować się na tym, co ona
           mówi: fakt, który był dla niego oczywisty, że panna Polcia starała się, aby go
           wszechstronnie i gruntownie „wychować” w polskiej literaturze, krok po kroku.
           Nie, żeby mu to przeszkadzało, przeciwnie, to było ekscytujące siedzieć tutaj
           z nią, patrzeć na nią, słuchać, jak mówi, jak czyta. Przeszkadzało mu jednak
           pytanie, dokąd może go to zaprowadzić.
             Nie czuł się skrępowany jej obecnością. Była bezpośrednia, bezceremonialna
           – on taki nie był, ale lubił, gdy inni ludzie posiadali te cechy. Jak dla niego, była
           nawet trochę za bardzo bezceremonialna, ale to właśnie czyniło go odważniejszym.
             W czasie następnego spotkania zaczął jej opowiadać historie Panaita Istra-
           ti’ego , którego dopiero co przeczytał.
               24


           23   Treny Jana Kochanowskiego zostały wydane po raz pierwszy w 1580 r. w Krakowie i wznowione
             w 1583 i 1585 r. pod takim właśnie tytułem. Nie udało się ustalić, do jakiego wydania autorka
             nawiązuje proponując tytuł Treny na śmierć Urszuli.
           24   Panait Istrati (1884–1935) – pisarz rumuński, tworzący w języku rumuńskim i francuskim, pre-
    260      zentujący nurt twórczości zaangażowanej społecznie, popierał ideologię komunistyczną.
   255   256   257   258   259   260   261   262   263   264   265