Page 182 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 182

3

           Jankew z trudem zdołał uprosić reb Zejwla Malkesa, żeby pozwolił mu wyjechać
           na parę dni i odwiedzić matkę. Reb Zejwel zgodził się w końcu, żeby Jankew
           pojechał do domu, ale dopiero na Chanukę .
                                               13
             Wyruszył w drogę w starym, znoszonym chałacie, który zabrał ze sobą, wyjeż-
           dżając z Bocianów. Jeszcze zanim dotarł na miejsce, był tam już w swojej wyobraź-
           ni. Przez całą drogę widział w myślach swoją matkę w pachnącym mieszkaniu
           na poddaszu, rozległe pola, urokliwy brzozowy zagajnik, staw, topolowe aleje,
           Białą i Niebieską Górę… Widział też Abraszkę i Joela, słyszał rozbrzmiewający
           pośród ciszy głos Wandy…
              W pierwszy chanukowy wieczór siedział już przy stole w mieszkaniu na pod-
           daszu razem z Hindą, siostrami, bratem Szolemem oraz jego żoną i dziećmi.
           Kiedy porównywał swoją tęsknotę za rodzinnym domem z rzeczywistością, którą
           miał teraz przed oczyma, ogarnęło go dziwne uczucie. Mieszkanie wydawało się
           mniejsze, uboższe, mama starsza, a siostry i brat – bardziej obcy.
              Pierwsza chanukowa świeca migotała na parapecie. Jankew trzymał na
           kolanach Libele, córeczkę Szolema i opowiadał rodzinie o cudach Łodzi, miasta
           tak wielkiego, że nie sposób było przemierzyć je na piechotę. Opowiadając,
           czuł jednak, że słowa, których używał brzmiały obco między tymi ścianami, jak
           gdyby mówił jakimś obcym językiem. Czuł, jak drogie było mu to wszystko, co go
           otaczało – lecz jednocześnie było mu tu duszno.
              Tymczasem latkes , które Hinda podawała do stołu, znikały z talerza, zanim
                             14
           zdążyła go przed nim postawić. Jankew nie miał dotąd pojęcia, że mogą mieć
           tak niebiański smak. Nie mógł się ich najeść do syta.
              Hinda zachęcała go ciągle:
             – Jedz, jedz. Dzięki Bogu nie zabraknie – i ocierała oczy.
              Hindzie ściskało się serce, kiedy patrzyła na Jankewa. Przyjechał do domu
           z zapadłymi policzkami, żółtawo-szarawą cerą, wychudły niczym suchotnik.
           Zagryzła jednak usta i nie odezwała się ani słowem na temat jego wyglądu. Co
           by to dało, gdyby dowiedział się, że powodem jej łez była nie tylko z radość ze
           spotkania z nim, lecz również troska i niepokój o niego? Chciała go przynajmniej
           przez te parę dni podkarmić, żeby nabrał choć trochę sił. Na okrągło więc goto-
           wała, piekła i stawiała przed nim pełne półmiski jedzenia.
              Każdej nocy Jankew siedział z Hindą do późnych godzin i opowiadał jej o so-
           bie. Były to zupełnie inne opowieści niż te, które snuł przy całej rodzinie. Obie
           siostry, Gitla i Szejndla, które musiały wstawać wcześnie do pracy w fabryce


           13   Chanuka (hebr.) – święto żydowskie upamiętniające ponowne poświęcenie świątyni jerozolimskiej,
             nazywane świętem świateł, przypada w końcu listopada lub w grudniu.
    182    14   Latkes (jid.) – placki ziemniaczane.
   177   178   179   180   181   182   183   184   185   186   187