Page 175 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 175

Usłyszawszy, że Jankew pochodzi w prostej linii od reb Icchoka z Warki , gabaj
                                                                         8
             raz jeszcze, tym razem z większym namaszczeniem, porządnie wydmuchał nos
             i zakatarzonym, zachrypniętym głosem powiedział:
                – Poczekaj no tu… – po czym zniknął między rozprawiającymi chasydami.
             Po paru minutach wrócił, ciągnąc za rękaw człowieka tego samego wzrostu co
             on, jednak dwa razy grubszego.
                 – To on? – gruby mężczyzna przysunął twarz do Jankewa i pociągnął nosem,
             jak gdyby chciał go obwąchać.
                 – Reb Zejwel Malkes! – gabaj z wielką dumą i należnym szacunkiem przed-
             stawił go, po czym pompatycznie wysmarkał nos.
                 Reb Zejwel Malkes podał Jankewowi twardą, spracowaną dłoń.
                – Straciłem właśnie jednego tkacza przez suchoty i mam teraz dwa stojące
             bezczynnie krosna – powiedział szybko. – Sam rozumiesz, że nie ma teraz ruchu
             w interesie, ale wnuk reb Icchoka z Warki musi mieć gdzie położyć głowę i co do
             ust włożyć. Było jasne, że dzięki gabajowi, znał już wszystkie szczegóły biografii
             Jankewa i teraz przyglądał się chłopcu sceptycznym wzrokiem. – Nie masz
             zielonego pojęcia o fachu tkacza, prawda? W bejt midraszu się tego pewnie nie
             nauczyłeś, co? No, nie szkodzi. W obecnych czasach można się porządnie wy-
             uczyć fachu bez pośpiechu. Poczekaj tu, wezmę cię ze sobą na Szalom Zachar,
             a później zabiorę cię do domu i już się tam u mnie zakwaterujesz.
                 Jankew podziękował mu, a także gabajowi i Baruchowi. Baruch uścisnął mu
             rękę na pożegnanie.
                – Już idziesz? – zapytał Jankew z żalem. – Szkoda… Teraz moglibyśmy po-
             rozmawiać… Ta kwestia wolności, jak to nazywasz, też bardzo mnie interesuje.
                 Ich spojrzenia skrzyżowały się, jak gdyby szukali czegoś w swoich oczach.
             Baruch również z nieukrywanym żalem powiedział:
                – Tak się składa, że w tej właśnie chwili nie jestem wolny – nachylił się do ucha
             Jankewa. – Jedno powinieneś wiedzieć: to, co dzieje się w chasydzkim sztiblu to
             jedna sprawa, a to, co dzieje się w domu chasyda, to zupełnie co innego. Tutaj
             ty i reb Zejwel Malkes jesteście sobie równi. Tam, w jego domu, on jest twoim
             pryncypałem. Nie bądź więc wobec niego zbyt szlachetny, bo on też nie będzie
             taki wobec ciebie.
                 – Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytał Jankew, nie rozumiejąc.
                 – Sam zobaczysz. Nie rozsiewam plotek – odpowiedział Baruch i pośpiesznie
             opuścił sztibel.
                 Jankew podpisał z reb Zejwlem Malkesem kontrakt na dwa lata pracy w jego
             warsztacie tkackim. Warsztat ten znajdował się w samym sercu Bałut, na ogromnym



             8    Israel Icchok Kalisz z Warki (1779–1848) – założyciel dynastii cadyków wareckich, miał 114 uczniów,
                wielu z nich stało się ważnymi cadykami, m.in. cadyk Danziger z Aleksandrowa pod Łodzią. To tłu-
                maczy zainteresowanie Jankewem.                                   175
   170   171   172   173   174   175   176   177   178   179   180