Page 158 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 158

narzeczonych dla syna, tak bardzo brał to sobie do serca? Wszyscy moi przyja-
           ciele z Bocianów są już żonaci, mają dzieci i troski dorosłego życia, a moja głowa
           wciąż pełna dziecięcych fantazji. Powinienem raczej być zadowolonym z tego,
           że spełniłem swój obowiązek, wykonałem swoją pracę i teraz mogę myśleć
           o konkretnym celu w życiu”.
             Jednak wszystkie te mądre myśli wydawały mu się banalne, płytkie i nie
           jego własne. Cel? Jaki miałby być cel dla kogoś takiego jak on. Do czego miałby
           dążyć ktoś taki jak on, komu obcięto oba skrzydła? Ale czy naprawdę obcięto?
           Nie. To akurat nie była prawda. Ot, choćby teraz – dwa ogromne skrzydła niosły
           go poprzez ciemność. Tak… Ból, który właśnie odczuwał, był bólem wzrastania.
           Rosły mu skrzydła, na których uciekał przed banalnym, powszednim życiem.
           Oczywiście nie wmawiał sobie, że jest nie wiadomo kim. Wiedział, że jest tylko
           robakiem pełzającym po ziemi. Ale robakiem z dwoma wspaniałymi skrzydłami.
           Nie pozostanie w Bocianach po to tylko, by się ożenić i zostać głową rodziny, jak
           jego brat Szolem. Nie wiedział jeszcze, kim zostanie, ale czuł, że musi unieść się
           na swych skrzydłach, musi szukać światła.
             Co w takim razie robił tu, pośród ciemności nocy? Wiedział dobrze, co robił
           – szukał Joela. Szukał jego męskości, jego człowieczeństwa. Pielgrzymował do
           niego… – mrocznego i posępnego niczym noc, a jednocześnie jaśniejącego niczym
           płomień, który zarówno parzył, jak i pieścił, jednocześnie sprawiał ból i pocieszał.
             – Jehoelu! – wołał w ciemności. – Joelu!
             Czy wzywał mądrego, wszystkowiedzącego anioła Metatrona, czy też swojego
           ziemskiego, człowieczego przyjaciela? Czy wypowiedziane słowo – imię wywoła
           z ciemności materialną formę? Materialna forma jego przyjaciela nie była jednak
           tym, czego szukał. Chociaż za nią tęsknił, pogodził się już z nieodwracalnością
           tej utraty. Szukał istoty Joela, jego wewnętrznej siły życiowej, żeby móc ją objąć,
           przyjąć w siebie ze wszystkim, co posiadała… I ciemność odpowiedziała mu wizją.
           Kiedyś rozmawiał z Joelem o wizjach, o tym, że ludzka wyobraźnia i myśl tworzą
           wizje, które też w pewien sposób składają się z materii – materii marzeń. Wizje
           są promieniami, które przeświecają poprzez olam ha-jecira .
                                                            32
             Teraz, kiedy Jankew biegł przed siebie szeroką aleją topolową, dostrzegł
           kobiecą postać, która wyłaniała się do niego z czerni nocy. Stała pośrodku drogi
           z rozpostartymi rękoma, jak gdyby nie chciała przepuścić go dalej.
             – Zawróć z tej drogi… – ostrzegała go.
             Kiedy jednak podszedł bliżej, kusiła już:
             – Tędy droga!
             Ta wizja ukazała mu się już wcześniej, gdy tylko wyciągał rękę po schowaną
           pod łóżkiem butelkę monopolki. Pęczniała w nim niczym kiełkujące nasiono,



           32   Olam ha-jecira (hebr.) – świat formowania, jeden z czterech światów wyróżnionych przez niektó-
    158      rych kabalistów.
   153   154   155   156   157   158   159   160   161   162   163