Page 157 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 157
4
W końcu nadszedł dzień, w którym zakończyła się wspólna życiowa przygoda
Jankewa i Abraszki.
Abraszka nie płakał i nie buntował się. Mimo to w domostwie reb Fajwla Mły-
narza panował nastrój jak w Tisza be-Aw , kiedy zarządca wsadził obu chłopców
31
do bryczki, a reb Fajwel usadził się między nimi. Długa Cyrele płakała rzewnymi
łzami, a niepocieszona Amusia obsypywała obu chłopców błogosławieństwami
raz w jidysz, raz po wołyńsku.
Zarządca wsiadł na kozła i smagnął Susiego batem. Wszyscy parobkowie
i robotnicy z młyna biegli za bryczką razem z chmarą dzieci aż do podnóża
wzgórza, krzycząc i machając rękoma na pożegnanie. Gdy bryczka wyjechała
na wąską aleję topolową, skręciła w stronę Chwostów, gdzie zatrzymywał się
pociąg jadący do Krakowa.
Późnym wieczorem tego samego dnia Jankew wyciągnął spod łóżka wciąż
jeszcze tam stojącą butelkę monopolki, wsadził ją do kieszeni kufajki, wyszedł
na zewnątrz i ruszył w kierunku chałupy Joela. Była już późna jesień i wieczór
był zimny. Znad pól wiał ostry, przenikliwy wiatr. Nie było widać ani księżyca, ani
gwiazd i Jankewowi zdawało się, iż w ogóle nie ma nieba, tylko pogłębiająca się
z każdym krokiem ciemność.
Szedł szybko, wymachując rękoma. Czuł, jak serce łomocze mu w piersi, jak
świszcze w nozdrzach wdychane powietrze. Nie czuł jednak swojej głowy – jak
gdyby ktoś oderwał ją od jego ciała. Toczyła się pośród morza kamieni, obijając
się o nie, a on nie odczuwał żadnego bólu. Jankew gdzieś kiedyś słyszał lub
czytał, że pożądanie w człowieku może stać się tak silne, że przestanie on je
odczuwać. Tak właśnie teraz jego głowa nie czuła bólu. Jego tęsknota była na
tyle silna, że jego głowa zamieniła się w twardy głaz.
Od czasu do czasu głowa przestawała się toczyć i wtedy Jankew znowu
czuł ją na karku. Z odrazą drwił z samego siebie: „Chyba całkiem oszalałem…
Zachowuję się jak jakaś mazgajowata dziewucha. Prawda, że czuję się, jakbym
obchodził podwójną żałobę. Nie ma już Joela… A bez Abraszki, oby żył długo,
życie we młynie nie jest już takie samo. Prawda, że to co stało się z Joelem to
nieszczęśliwy wypadek, zrządzenie losu. Trzeba umieć się z tym pogodzić. Wyjazd
wyjdzie Abraszce na dobre, a więc w gruncie rzeczy to coś pozytywnego. Trzeba
zatem spojrzeć na to inaczej. Do tego Abraszka nie jest przecież moim bratem
ani żadnym krewnym. Jest synem obcego człowieka, a ja byłem tylko przez parę
lat jego mełamedem. I to wszystko. Czy przystoi, żeby młody, dwudziestoparoletni
mężczyzna, do którego matki już od dawna swaci stukają do drzwi z propozycjami
31 Tisza be Aw – dziewiąty dzień miesiąca aw (lipiec/sierpień). Pełne smutku i żałoby święto upa-
miętniające rocznicę zburzenia Pierwszej i Drugiej Świątyni Jerozolimskiej. 157