Page 149 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 149
Przy pożegnaniu Joel włożył w rękę Jankewa banknot i powiedział:
– Kiedy wybierzecie się tu następnym razem, jeśli Bóg da, to wstąpcie po
drodze do karczmy i kupcie mi butelkę monopolki. Oszczędzi mi to chodzenia.
Gdy wsadzał Abraszkę na konia, odezwał się do niego wesoło:
– Jeśli spotkacie w drodze jakieś demony, mój doskonały wariacie, nie zapo-
mnij powiedzieć „abrakadabra”.
– Jakie znowu „abrakadabra”? – zapytał Abraszka, krztusząc się ze śmiechu.
– Nie śmiej się! – Joel próbował przybrać groźną minę. – Pamiętaj, że jeśli
spotkacie demona Szabriri , to musisz wołać jego imię ucinając za każdym
27
razem literę, aż całkiem zniknie. Wołaj: Szabriri, Briri, Riri, Iri, Ri…
Jankew pochylił się z konia do ucha Joela.
– Joelu, może postudiujemy kiedyś razem kabałę? – zaproponował szeptem.
Joel klepnął Susiego w zad i skłonił głowę w taki sposób, że mogło to znaczyć
zarówno tak, jak i nie.
Przez całą powrotną drogę Abraszka wykrzykiwał: Szabriri, Briri, Riri, Iri, Ri…
3
Reb Fajwel i Cyrele postanowili nie wypuszczać dzieci z domu przez całe lato. Teraz
jednak lato zbliżało się już ku końcowi i chłopcom pozostało tylko kilka niedziel,
które mogli spędzić z Joelem. Pewnej niedzieli Jankew i Abraszka wybrali się do
kuźni, wyruszając zaraz po południu, żeby móc tam dłużej zabawić. Nie zapomnieli
jednak wcześniej podjechać do karczmy, by kupić butelkę monopolki dla Joela.
Karczma była pełna gojów i Żydów – woźniców oraz hurtowników, których
niedokończone interesy z handlarzami na Pociejowie zatrzymały w sztetlu
28
na szabas. Przy niektórych stołach goje i Żydzi siedzieli razem, tu i tam nawet
razem pili, pilnując przy tym – kto komu musi postawić. Śpiewano i rozprawiano
głośno – chłopi po swojemu i Żydzi po swojemu, w jidysz. Jednego tylko stałego
bywalca karczmy brakowało – zmarłego komendanta straży pożarnej Wacława
Spokojnego. Zwykł on tu kiedyś często przesiadywać i w rozpiętej kamizelce,
z zaczerwienioną od alkoholu twarzą opowiadać tłumnie zgromadzonym wokół
niego Żydom i gojom o pożarach, które wybuchły podczas ostatniej lub wcześniej-
szych nocy oraz o tym, jak to on i jego podkomendni z nadludzkim bohaterstwem
ochronili przed nieszczęściem wszystkie domy, ratując Bociany i całą okolicę.
27 Według ludowych wierzeń demon Szabriri sprowadza na ludzi ślepotę. Gdy słyszy, że litery jego
imienia kolejno znikają, wpada w przerażenie i ucieka.
28 Pociejów – targ w Bocianach, ale też synonim tandetnego przepychu i prowincjonalizmu. Pocie-
jów to nazwa rynku, który nazywany był koneckimi „sukiennicami” albo „Annotargiem”. Wybudo-
wane na nim kramy stanęły w 1817 r. z inicjatywy hrabiny Anny Tarnowskiej, które były wydzier-
żawione Żydom. Rozebrane przez hitlerowców w 1942 r. 149