Page 143 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 143

nie można porównać do całego ludu Izraela, w którym jest wielu mężczyzn, bo
             takie porównanie nic nie jest warte.
                 – Tak osądziłeś? – Joel nadal udawał złość, ledwo powstrzymując się od
             śmiechu. – A co sądzili na ten temat mędrcy, to nie ma dla ciebie znaczenia,
             co? A może powinieneś uzbroić się trochę w cierpliwość i poczekać, aż będziesz
             o głowę wyższy, a twój rozum trochę większy, żebyś mógł coś zrozumieć, zanim
             wydasz ostateczną opinię?
                 – Mówisz jak mój ojciec! – Abraszka aż podskoczył, obrażony. Zrzucił z siebie
             waciak Joela, ściągnął swoje ubrania ze sznura i wciągając je na siebie pośpiesz-
             nie, burczał nadąsany:
                – Wszyscy każą mi czekać, żebym urósł! A w międzyczasie co mam robić?
             Czym sobie zapchać głowę? Chcecie przecież, żebym studiował Torę. To jak mam
             studiować – bez głowy? Czy jak… – i wybiegł na zewnątrz.
                 – Obraził się… – Joel, zakłopotany, wzruszył ramionami, po czym zmierzył
             Jankewa zaciekawionym wzrokiem. – Ty też masz wątpliwości, czy nie?
                 – A ty nie masz? – zapytał Jankew.
                 – Nie zależy mi na tym, żeby wywracać wszystko do góry nogami. Z drugiej
             strony jednak nie dbam o to, żeby interpretować coś tak, jak jest powszechnie
             przyjęte.
                 – Ale co z prawdą, Joelu? – zdumiał się Jankew.
                 Joel wstał i zdjął ze sznura swoje ubrania.
                – Co z prawdą? – powtórzył wkładając chałat. – A skąd mam mieć pewność,
             że prawda leży u mnie w kieszeni?
                 – Rzecz w tym – mówił Jankew, też się ubierając – że rzeczywiście nie jestem
             pewien. Mam wątpliwości…
                 – Masz wątpliwości? A miej je sobie na zdrowie! W każdym razie całe to
             szukanie prawdy i wątpienie to nic więcej jak zabawy dla mózgu. Nic to nie
             warte. Możesz na głowie stawać, a i tak dalej nie dojdziesz i już. Nie wierzę,
             żeby nawet najwięksi cadykowie dochodzili dalej. Problem polega na tym, że
             każdy czyta i studiuje te same słowa, te same wersety, ale jak powiedział Ari :
                                                                             21
             Tora ma sześćset tysięcy twarzy, tyle, ile było Żydów podczas przekazania Tory
             na Górze Synaj. Każdy widzi ją inaczej, każdy odnajduje w niej korzenie własnej
             duszy. Każdy widzi też Rebojne szel Ojlem według swojej własnej natury, na swój
             sposób. I żaden z nas nie widzi Rebojne szel Ojlem i Tory takimi, jacy są, czym
             są. To nie leży w naszej mocy i tyle. Dlatego też jeśli wołasz: „Z głębin wzywam
             Cię…” , to wołasz z własnych głębin w Jego… Wywołujesz siebie z Jego głębin…
                  22
             Wywołujesz z Niego swój własny początek…
                 – Ale Joelu… – zaczął niepewnie Jankew, oszołomiony gorączkowymi słowami


             21   Ari Hakodesz, patrz przypis na str. 129.

             22   Psalm 130:1, tł. Izaaka Cylkowa.                                143
   138   139   140   141   142   143   144   145   146   147   148