Page 142 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 142

Joel nie zauważył, że w swoim uniesieniu zaczął głośniej mówić i Abraszka
           obudził się. Chwilę leżał z otwartymi oczami, po czym rozejrzał się i przypomniał
           sobie, gdzie jest. Gdy zobaczył Joela i Jankewa porozbieranych i siedzących przy
           stole, uśmiechnął się, otulił watowanym chałatem kowala i zawołał:
             – Rozprawiacie o świętych tekstach beze mnie? – i jak gdyby chciał dorzucić
           swoje dwa grosze, zwrócił się do Joela:
             – Jankew mówi, że Pieśń nad Pieśniami nie jest opowieścią o narzeczonej
           i narzeczonym, tylko o Rebojne szel Ojlem i Żydach. No więc pytam cię, Joelu…
              – Widzę, że się na dobre przebudziłeś, mój ty uczony w świętych tekstach!
           – stwierdził wesoło Joel. Podszedł do okna, wziął stojący na parapecie dzbanek
           śmietany i postawił go na stole. – Teraz, kiedy znowu zachowujesz się jak człowiek,
           pokrzepimy się odrobiną śmietany! – zawołał. Przelał śmietanę do glinianej miski
           i wręczył każdemu drewnianą łyżkę. Przysunął stół do łóżka, Abraszka podniósł
           się na kolana i wszyscy trzej zaczęli jeść z jednej miski. – A co ty powiesz w tej
           trudnej kwestii, Abraszko? – zapytał Joel i zlizał śmietanę z wąsów.
              – Powiem… – Abraszka, naśladując Joela, oblizał białe wąsy ze śmietany, po
           czym przetarł jeszcze usta ręką – że Jankew wyssał to sobie z palca, to powiem.
              – Tak mówisz, mój ty wielki uczony, co? – zawołał Joel i dalej siorbał śmieta-
           nę. Po chwili już wszyscy trzej skrobali łyżkami po dnie miski. Joel przeciągnął
           się całym ciałem, wyciągając do sufitu ręce, jak gdyby miał zamiar zaraz znowu
           zacząć tańczyć. Przechylił się do tyłu, aż krzesło pod nim zatrzeszczało i o mało
           się nie przewrócił. Zaczął nucić: „O, jakżeś piękna, jakżeś urocza, miłości moja
           przerozkoszna… bim-bom… Ta postawa twoja podobna do palmy, a piersi twoje
           podobne do gron…” .
                           19
              Jankew zaczerwienił się i pociągnął Joela za podkasany rękaw, wskazując
           wzrokiem na Abraszkę:
             – On skończy dopiero jedenaście lat…
              – No to co, pusta głowo jedna? – zaśmiał się Joel. – I będzie coraz starszy,
           oby skończył sto dwadzieścia. – Wyprostował się jednak i udając złość pociągnął
           Abraszkę za ucho: – Co ty tu opowiadasz, szajgecu  jeden, co? Po to ci twój
                                                      20
           ojciec dał takiego nauczyciela jak reb Jankew, syn Hindy, żeby wyrósł z ciebie
           jakiś nędzny, zatracony heretyk? Kimże ty jesteś, smarku jeden, żeby decydo-
           wać – co jest wyssane z palca, a co nie? Co ty wiesz i co potrafisz, zuchwalcze?
           Czy byłeś przy tym, gdy król Salomon pisał tę księgę? Czy zajrzałeś w jego
           serce?
              – Sam powinieneś wiedzieć – Abraszka nie przestraszył się udawanego
           gniewu Joela – że król Salomon nie był żadnym głupcem, lecz najmądrzejszym
           człowiekiem na świecie i miał tysiąc żon. Wiedział więc dobrze, że narzeczonej


           19   Pnp, 7: 7-8, tł. Izaaka Cylkowa.
    142    20   Szajgec – młody chrześcijanin, ale także pogardliwie: młody Żyd niewykonujący praktyk religijnych.
   137   138   139   140   141   142   143   144   145   146   147