Page 135 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb „Między miasteczkiem i Łodzią. Opowieść o miłości”.
P. 135
Reb Fajwel i Cyrele pamiętali jednak, że Jankew i Abraszka przysporzyli im
zmartwień swoją długą nieobecnością i więcej nie pozwolili im pojechać we
dwóch saniami. Do końca zimy już Joela nie odwiedzili.
Dopiero pewnej ciepłej niedzieli w ostatnim tygodniu miesiąca Adar , kiedy
12
błota zaczęły już wysychać, Jankew z Abraszką wybrali się na przejażdżkę na
Susim i zajechali do kuźni.
Joel Kowal pamiętał najwyraźniej, że ostatnim razem dwójka kompanów
opuściła go nagle i w pośpiechu, bo kiedy znalazł się na chwilę sam na sam
z Jankewem, powiedział:
– Wiesz, w momencie kiedy was po raz pierwszy ujrzałem, zobaczyłem też,
jak odjeżdżacie stąd… na zawsze…
Jankew popatrzył na niego ze zdumieniem.
– Dlaczego na zawsze, Joelu? Jesteś przecież naszym rabbim… i przyjacielem.
– Jestem tylko przystankiem na waszej drodze.
– Ale gdziekolwiek będziemy, czy w Bocianach, czy gdzieś indziej, zawsze
będziemy do ciebie przyjeżdżać.
– Dlaczego mówisz „my”? Wasze drogi też się przecież rozejdą.
Jankew potrząsnął ze smutkiem głową i zapytał:
– A dokąd nas zaprowadzą, Joelu?
– A skąd mam to wiedzieć? Czy ja jestem prorokiem? Nie wolno ci jednak
wpadać w melancholię z tego powodu. Mnie, widzisz, to nie przeszkadza… o ile
nie opuścicie mnie już dzisiaj.
Joel był w dziwnym nastroju. Zdawało się, że otworzyła się w nim jakaś bolesna
rana. Zawołał do Abraszki, który zajęty był już grzebaniem między połamanymi
kołami i kawałkami żelaza:
– Chodź tu, brodiago! Pójdziemy dzisiaj do lasu i zobaczymy, co tam słychać
po zimie.
Zaryglował drzwi do kuźni, wyniósł z chałupy małą butelkę monopolki i wsadził
ją sobie do kieszeni.
Zagajnik brzozowy obudził się już z zimowego snu. Drzewa stały w głębokim
błocie i kałużach, odbijając się w nich. Zdawało się przez to, że nie było w ogóle
ziemi i wszystko wyrastało z nieba pod stopami. Popękane pnie drzew z łuszczą-
cą się białą korą wyglądały, jak gdyby były jeszcze oprószone śniegiem, jednak
gałęzie obsypane były już mnóstwem drobnych listków o barwie jasnej, delikatnej
zieleni.
– Patrzcie! Patrzcie na to, brodiagi! – Joel wskazał na drżące na wietrze
gałęzie. – Czy widzieliście kiedyś taką zieleń? Jak gdyby namalowano ją naj-
delikatniejszymi pociągnięciami pędzla. Nie dziw, że tak dobrze się tu modli.
Wyglądałem już dnia, żeby móc przyjść tutaj odmówić poranne modły.
12 Adar – dwunasty miesiąc kalendarza żydowskiego, uważany za miesiąc szczęśliwości i wesela. 135