Page 93 - Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi. Chava Rosenfarb - Listy do Abraszy.
P. 93
Upojona dumą niejeden raz powtarza jej słowa miłości wypowiedziane przez
męża. A wygląda to tak, jakby bezcześciła świętość, którą powinna nosić ukrytą
głęboko w sercu, nie dzieląc jej z nikim. Ale gorący strumień słów Jankewa porywa
ją czasem tak daleko, że przestaje rozumieć sens tego, co jej mówił. Musi więc
przefiltrować jego słowa przez trzeźwy umysł Balci, aby uczynić je zrozumiałymi
i prawdziwymi dla samej siebie.
Balcia odwzajemnia się jej zwierzeniami. Pewnego razu na przykład mówi:
– Mój Wowa, oby żył w zdrowiu, nigdy nie powiedział, że mnie kocha. Nawet nie
wiem, czy słowo „miłość” jest dla niego koszerne z partyjnego punktu widzenia,
z wyjątkiem posługiwania się nim publicznie, gdy mowa o miłości do człowieka.
Kiedy jako panienka chodziłam z nim już jakieś pięć–sześć lat, pewnego razu
stwierdził: „No, towarzyszko Balciu, już najwyższy czas, abyśmy zamieszkali
razem”. To były jego oświadczyny. Największą czułością, na jaką sobie pozwala,
jest nazywanie mnie „towarzyszką Balcią”.
Słowa Balci nie zaskoczyły Binele. Przecież obserwuje tę parę na co dzień i ma
już swoje zdanie na temat „oschłości”, jaka panuje w ich wzajemnych relacjach. Ale
wierzyła w zdolność Wowy do ciepła, a nawet czułości, i była pewna, że mężczyzna
odkrywa ukryte skarby uczuć, gdy jest sam na sam ze swoją żoną.
– Nie brakuje ci tego? – pyta Binele rozpłomieniona, przejęta współczuciem
dla koleżanki. – To znaczy, czy nie potrzeba ci takich słów… słów miłości?
– Jak może mi brakować czegoś, czego nigdy nie miałam? – pyta Balcia
w odpowiedzi.
– Widzisz, Balciu – szepcze Binele – ja w ogóle nie potrafiłabym funkcjonować
bez takich słów. Zmarniałabym i uschła z tęsknoty. Spijam takie słowa jak spragniony
kwiat wodę. Pragnę słyszeć ich więcej i więcej, i nigdy mi nie dosyć.
– Trudno powiedzieć, kiedy stałaś się naiwną romantyczną duszą. – Balcia
wzrusza ramionami i uśmiecha się przemądrzale. – Zachodzi różnica pomiędzy
prawdziwym życiem a życiem opisywanym w książkach. Jankew przemawia do
ciebie językiem literatury i, prawdę mówiąc, to właśnie uważam za jego największą
wadę. Wydaje mi się, że on chce uczynić ze swojego życia powieść artystyczną.
I mimo swojego uporu, Binele, bardzo się zmieniłaś pod jego wpływem, on uczynił
z ciebie osobę sentymentalną. Z drugiej strony mój Wowa nie chce zaglądać do
książek o romantycznej treści. A że nie ma najmniejszego talentu do wyszuki-
wania sentymentalnych słów, to nie zawraca sobie nimi głowy. W prawdziwym
życiu taki człowiek jak on ma ważniejsze rzeczy do zrobienia.
Binele przerywa jej:
– Co masz na myśli, mówiąc o prawdziwym życiu? Życie moje i Jankewa jest
tak samo prawdziwe jak twoje i Wowy. A może chcesz powiedzieć, że Jankew
mnie oszukuje? Może troszeczkę, ale co z tego? Każdy trochę kłamie i przesa-
dza. Tak samo jest, gdy ktoś krzyczy głośniej niż trzeba, aby go dobrze usłyszeć.
Ale ja to lubię. Nie mogłabym się z nim kochać, gdybym nie słyszała szeptania
do ucha. To nieziemska rozkosz. 91